Dziś na blogu wpis gościnny Julity Śródkowskiej z Sieradza. Kobiety, która uwierzyła, że w wieku 50 lat może wywrócić swoje życie do góry nogami i zacząć zupełnie nową karierę zawodową. Oto jej historia:
Moja droga zawodowa zaczęła się 32 lata temu i pewnie jak u większości młodych ludzi, zaczęła się od ideałów. Moim pierwotnie wyuczonym zawodem jest pielęgniarstwo. Wybrałam taką profesję, zachwycona opowieściami mojej mamy, która dawno temu miała krótki epizod pracy w szpitalu. Lubiłam słuchać jej wspomnień, o pracy, o pacjentach, o trosce jaką ich otaczała i o wdzięczności jaką okazywali za jej serce, oddanie i profesjonalizm. Być blisko człowieka! Pomagać ! – taka przyświecała mi wtedy myśl. Zapomniałam jednak, że marzenia trzeba wypowiadać precyzyjnie, więc opatrzność spełniła moje życzenie według swojej wizji i tym sposobem stałam się instrumentariuszką. Przez cały ten czas asystowałam przy zabiegach operacyjnych w różnych specjalnościach. Paradoksalnie, choć byłam możliwie najbliżej człowieka jak tylko się da, czyli często dosłownie w jego wnętrzu, to jednak z ludźmi miałam bardzo ograniczony kontakt. Mimo tego, lubiłam tę pracę i myślałam, że w szpitalu, na tym stanowisku, dotrwam do emerytury. Życie pisze jednak swoje scenariusze, dając nam nie tylko nowe szanse, ale również możliwości ich realizacji.