Menopauza. Słowo, które wywołuje całą gamę emocji i to jeszcze na długo przedtem zanim się pojawi. Smutek z powodu końca „młodości”, lęk przed starzeniem się i utratą fizycznego powabu, niepewność o poczucie kobiecości. A jak już zapuka w Twoje drzwi, to może przynieść ci w prezencie szereg dolegliwości. Lekarze doliczyli się aż 32! I ok. 70% kobiet przechodzących menopauzę je odczuwa! Jak można sobie pomóc, aby przejść przez ten czas możliwie jak najmniej poobijaną?
Przede wszystkim zrozumieć. Słowo menopauza pochodzi z języka greckiego, meno znaczy miesiąc, pausis – przerwa, zatrzymanie się. Czyli w mojej interpretacji zatrzymanie się comiesięcznej karuzeli. I tyle. Słowo neutralne, bez zabarwień i podtekstów. Polski termin „przekwitanie” jest okropny, bo sugeruje jakiś uwiąd, mizernienie, obumieranie, a przecież to tylko etap przejściowy, który prowadzi do czegoś wręcz odwrotnego! Rozkwitu mądrej, dojrzałej kobiecości, wybuchu energii na miarę supernowej i czerpania z nowych możliwości, które teraz się przed nami otwierają. Dlatego uważam, że pierwszym krokiem jest zaprzyjaźnienie się z tą panią i pogadanie przy wspólnej kawie, tak po babsku. Ustalić co i jak. I najlepiej zrobić to dużo wcześniej, zanim pojawią się pierwsze objawy. Wiedza i przygotowanie to połowa sukcesu, strategia to drugie, rozgrywka to trzecie. Klasyczna recepta.
Wiedza. Menopauzą zainteresowałam się tuż przed czterdziestką, kiedy przeczytałam wywiad z Grażyną Szapołowską w „Twoim Stylu” (2005). Diwa i seksbomba polskiego kina miała wtedy 52 lata i była rzeczniczką kampanii „Pozostań sobą” promującej preparat Hormonalnej Terapii Zastępczej (HTZ) jednej z firm farmaceutycznych. Otwarcie przyznała, że przeszła klimakterium kilka lat wcześniej. Wspomniała o huśtawce nastrojów, ciągłej depresji i wybuchach płaczu z byle powodu, które być może przyczyniły się do rozpadu jej trzeciego małżeństwa. A ja wtedy pomyślałam: „Jak to? Taka kobieta, na pewno z dostępem do najlepszych lekarzy, nie wiedziała, co się z nią dzieje?” Być może tak było, a być może te wypowiedzi skomponowali jej sprytni marketingowcy firmy, nieważne. Badania i wywiady z lekarzami w prasie codziennej wykazują, że nadal wiele kobiet jest nieświadomych, że dolegliwości, których doświadczają mogą być spowodowane zmianami hormonalnymi. Zwłaszcza kobiety młodsze, które wchodzą w okres menopauzy już ok. 40-tki. O ile bowiem uderzenia gorąca, nocne poty i zakłócenia snu, huśtawka nastrojów czy nerwowość (a pisząc bez ogródek „wieczny wqrw”) są dość powszechnie utożsamiane z klimakterium, to np. bóle i zawroty głowy, dziury w pamięci i trudności z koncentracją, kołatanie serca, sztywność stawów czy problemy skórne już niekoniecznie. Na końcu wpisu zamieszczam infografikę, która pokazuje, co w tym biednym menopauzalnym ciele piszczy. Oczywiście, wszystko, co chciałybyście wiedzieć na temat menopauzy (w tym podstawowym zakresie) znajdziecie w internecie, chociażby na Wikipedii czy każdym portalu medycznym, dlatego nie będę się powtarzać. Dla mnie kluczową informacją był podział na wszystkie fazy – od gry wstępnej – czyli perimenopauzy i premenopauzy – kiedy objawy stopniowo się nasilają i dokonuje się przewrót hormonalny, przez menopauzę właściwą (czyli ostateczny zanik miesiączki) i na końcu postmenopauzę. To mnie ustawiło i pozwoliło określić strategię.
Świadomość. Najważniejsze to zaakceptować fakt, że jest to zjawisko całkowicie normalne i wpisane w biografię każdej kobiety. Kiedyś być może niewiasty nie miały z tym tyle zmartwień, bo najczęściej umierały zanim do czegokolwiek doszło, a jeśli nie, to obejmowały stanowisko matrony albo cichutko usuwały się w kąt jako „niezdatne do użytku”. Dzisiaj, kiedy klimakterium przypada w sile wieku i szczycie potencjału zawodowego, a przed nami jeszcze dzieści lat życia, to warto jak najszybciej uporać się z poczuciem „końca” i przeprogramować swoje myślenie na „POCZĄTEK”. Pięknie pisze o tym dr Preeti Agrawal, hinduska ginekolog, od ponad 20 lat praktykująca we Wrocławiu, w swojej książce „Siła jest w tobie. Zdrowie ciała, emocji i ducha w drugiej połowie życia”: „Menopauza to wypełniony siłą i dający wiele możliwości etap życia kobiety. Jeśli zainwestujemy czas w siebie i będziemy o siebie dbać, menopauza będzie dla nas wielkim darem. Zrównoważona kobieta jest w tym okresie pewna siebie, osiągnęła bowiem pewien poziom kompetencji w domu i w pracy, zna swoje słabe i mocne strony, zna siebie i ma wystarczająco dużo doświadczenia, by poruszać się po świecie z wiarą we własne możliwości. To wspaniały okres w naszym życiu, kiedy możemy być co prawda słabsze fizycznie, ale z pewnością stajemy się zdecydowanie silniejsze emocjonalnie i duchowo.” Ta książka wyleczyła mnie z wszelkich lęków przed menopauzą, wzmocniła świadomość kobiety dojrzałej i wskazała, jak najlepiej przejść ten czas.
Co robić. Przede wszystkim zwracać uwagę na sygnały płynące z ciała i na emocje. To nie czas na machanie ręką i mówienie sobie „dobra, jakoś to będzie”. Badania? Kiedyś. Przecież mam tyle do zrobienia: dom, rodzina, kotek, piesek, praca, przyjaciele… Nie, droga kobieto, teraz potrzebujesz zająć się sobą i zamienić się w kontrolera własnej rzeczywistości i osobiste centrum wsparcia – wyjdzie ci to tylko na dobre. Nie twierdzę, że masz nagle zamienić się w królową kanapy, nie, trzeba starać się żyć normalnie, ale być może nie jest to czas na wchodzenie na Mount Everest. Może Rysy wystarczą. Jakie badania? Niewątpliwie trzeba zacząć od wizyty u ginekologa, który zleci badania hormonalne i zrobi USG. Dobry lekarz powinien też zlecić badanie piersi i cytologię, jeśli dawno tego nie robiłaś. Silnym głosem w tej sprawie był publiczny pamiętnik Krystyny Kofty o jej walce z rakiem. Pisarka ujawniła, że hodowała go sobie 8 lat, bo nie robiła rutynowych badań. Mną wstrząsnęła opowieść znajomych o lekarce (56), która „nie miała czasu pójść się sprawdzić”, a jak w końcu poszła, to okazało się, że ma raka jajnika, który zabrał ją w ciągu kilku miesięcy. Mięśniaki to też powszechna dolegliwość w tym czasie, według statystyk ma je co druga 45-latka. Lekarze często zlecają wycięcie macicy, a z pewnością można tego uniknąć. Warto też zobaczyć czy serduszko pika w rytmie cza-cza czy może jednak inaczej, czy wszystko w porządku z wątrobą (metabolizuje estrogeny, a teraz może ich być więcej), poprosić lekarza o sprawdzenie mięśni krocza (ach to wstydliwe nietrzymanie moczu…), koniecznie zbadać tarczycę (również pod kątem Hashimoto) i poziom witaminy D, która wpływa m. in. na nasze kości.
Terapie. Na pewno kolosalny wpływ na przebieg klimakterium ma zrównoważony i zdrowy tryb życia. Święta trójca jest zawsze ta sama: dieta, ruch/ćwiczenia i unikanie stresu. Czyli coś, o czym piszę od zawsze. To są podstawowe zalecenia tzw. metod naturalnych i jestem pewna, że znacząco łagodzą dolegliwości. Dodatkowo zioła i fitohormony czyli naturalne hormony roślinne. Napiszę o tym w osobnym artykule. Jeśli jeszcze nie wprowadziłaś zdrow(sz)ych nawyków do swojego życia, to być może zmobilizuje cię do tego właśnie okres menopauzalny. Wokół terapii medycznej czyli HTZ narosło sporo kontrowersji, ale ostatnie badania dementują pogłoski o jej szkodliwości. Moim zdaniem każda kobieta powinna przeanalizować ZA i PRZECIW czy HTZ jest dla niej i sama zdecydować, czy takie leczenie chce podjąć. Do innych metod przeciwdziałania objawom klimakterium należą akupunktura, homeopatia, osteopatia i te wpływające na podświadomość czyli hipnoza i wizualizacja. Jak tylko sprawdzę, czy wizja mnie stojącej na golasa wśród lodów Antarktydy pomaga podczas uderzenia gorąca, to natychmiast dam znać.
Podsumowanie. Menopauza to dość skomplikowany proces. Wiele się dzieje, no i kto by tam zrozumiał kobietę! Najważniejsze, abyś Ty rozumiała samą siebie. Co odczuwasz i czego Ci potrzeba. Zarówno w sferze medycznej, fizycznej i emocjonalnej. Należy pamiętać, że każda kobieta jest inna, ma inne dziedzictwo genetyczne, inne predyspozycje psycho-fizyczne, środowisko, sytuację rodzinną, styl życia, przekonania itp. Ok 30% przechodzi ten czas bez większych problemów. Dlatego nie wolno wrzucać wszystkich do jednego wora i stosować jednolitych metod zaradczych. Są pewne uniwersalne zalecenia, ale terapia powinna być dobierana indywidualnie z uwzględnieniem uwarunkowań zdrowotnych i życiowych pacjentki. Ważna jest też otwarta komunikacja z domownikami i bliskimi osobami. W razie czego zawsze możesz rzucić „Mam menopauzę i nie zawaham się jej użyć!” i zaprowadzić w domu nowe porządki.
W następnym artykule przedstawię książki, w których znajdziesz więcej dokładnych i merytorycznych informacji na temat klimakterium – objawów, przebiegu i zaleceń.
infografika ze strony www.bjmedical.pl
3 komentarze
Może jeszcze ktoś tu zajrzy więc napiszę o swoim doświadczeniu menopauzy. Teoretycznie bylam przygotowana bo zainteresowalam sie tematem zaraz po urodzenie dziecka w wieku prawie 40lat😛. Sądziłam że nieregularne miesiączki są pierwszym objawem zaakceptowanym z radością gdyż ciąży nie planowałam. Niestety wszystko wróciło do normy i trwało kilkanaście lat. Po 50tce wyjechalam za granice płacząc i śpiewając..przygoda przygoda kazdej chwili szkoda…i wlasnie tu nastąpił pstryczek elektryczek…jakby ktoś wyłączył światło bo wstał nowy dzień. Bez jakichkolwiek pobocznych przykrych objawów zniknęła miesiączka i nigdy nie wróciła. Wiec bywa i tak drogie panie. Uważam ten fakt za kolejny dar losu i czekam czynnie na dalsze prezenty. A życie po menopauzie jest cudowne. Zwlaszcza seks ale nie tylko oczywiście. Pozdrawiam. Wandzior bandzior
Czyli wyjazd za granicę sprawił cuda 🙂 Można zatem domniemywać, że pozytywne wydarzenie miało cudowny wpływ na psychikę i cały organizm … Ja też widzę u siebie, że redukcja stresu i nadmiaru bodźców ma bardzo duże znaczenie dla przebiegu menopauzy. Powodzenia i wszystkiego dobrego!
[…] chcesz poczytać, co pisałam o menopauzie, to możesz zajrzeć TU i […]