Tak się składa, że w tym roku wpadło mi kilka piątek. Nie, nie ocen za dobre zachowanie, wyniki czy osiągnięcia, to by akurat było dość dyskusyjne. Nie mam specjalnie czym się chwalić. Poza tym dawno już nie muszę przynosić do domu świadectw z czerwonym paskiem, a perfekcjonizmowi powiedziałam „adieu” wiele lat temu. Niemniej te kilka piątek zrobiło na mnie wrażenie, bo uświadomiłam sobie jak szybko leci czas. Jestem w 55-tym roku życia, a więc w połowie dekady lat 50-tych, w 2020 minęło też 5 lat od założenia mojego bloga. Mamma mia, już 5 lat! Za jego prowadzenie piątki przyznać sobie również nie mogę, ale mam poczucie, że pomimo wirusowych turbulencji, ten rok jest dla mnie przełomowy. Podczas wiosennego zamknięcia w domu dużo myślałam o tym, co dalej i podjęłam pewne decyzje. Zainwestowałam w nowy wizerunek bloga jako punkt wyjścia do kolejnego etapu i jestem z tej zmiany bardzo zadowolona. Zmiany są odświeżające. Tej jesieni podjęłam kolejne decyzje, a teraz pozwolę sobie na małe podsumowanie.
Kiedy na początku 2015 roku wystartowałam z „Fajna baba nie rdzewieje” byłam jedną z pierwszych blogerek lajfstajlowych 50+ w Polsce. Interesowało mnie całe spektrum tematów dotyczących kobiet dojrzałych, przede wszystkim sposób myślenia, podejście do rzeczywistości, a także szeroko rozumiany zdrowy i aktywny styl życia. Wiem, że bywam w tej kwestii uciążliwa, ale bez zdrowia ciała i ducha to i najszykowniejsza garsonka Chanel nie pomoże, choć niewątpliwie zaimponuje koleżankom. Stworzyłam antykorozyjny dekalog, staram się go stosować na co dzień i myślę, że dobrze to się sprawdza w praktyce. Co widzę również i u innych kobiet wyznających podobną filozofię. Cieszę się bardzo, że przez te 5 lat w naszym kraju nastąpiła prawdziwa rewolucja w świadomości pań po 50-tce. Jesteśmy zupełnie inne niż nasze matki i pragniemy od świata więcej niż one. Wspaniale!
Prowadzenie bloga zmieniło mnie i moje życie na lepsze. Zawsze chciałam robić coś twórczego i wreszcie to spełniam. Dość częsty zwrot akcji w biografiach dojrzałych kobiet. A robienie tego, co nas kręci daje lifting ducha o wiele lepszy niż nowe cycki. Kiedy zaczynałam, nie miałam pojęcia, dokąd mnie to wszystko zaprowadzi, ale głos dudniący w mojej głowie zakrzyczał wszystkie lęki. Było warto. Blog pomógł mi uwierzyć w siebie i wpompował megawaty odwagi. To brzmi jak slogan motywacyjny, ale tak właśnie było. Pokonywałam stopniowo różne lęki i przeszkody, odważyłam się pokazać twarz światu, uczyłam się całej masy nowych rzeczy, angażowałam w różne przedsięwzięcia. Popularność bloga cały czas rosła, wokół fanpage’a skupiła się zaangażowana społeczność, a ja poznawałam nowych ludzi, byłam zapraszana do ciekawych projektów artystycznych i społecznych, do programów TV i radia, udzieliłam szeregu wywiadów. Za działalność na rzecz kobiet 50+ zostałam przez redakcję Wysokich Obcasów wybrana do grona 50 śmiałych kobiet 2018. Czy myślałam o tym wszystkim, kiedy zaczynałam? A skąd! Chciałam tylko robić to, co lubię i co moim zdaniem było potrzebne w naszym społeczeństwie. Dziś jestem inną kobietą, rozkwitłam, a blogowanie nadal sprawia mi ogromną satysfakcję i jest paliwem napędowym do dalszych działań. Jest też dla mnie źródłem siły i bardzo pomogło mi przejść przez trudny czas związany z moją operacją 3 lata temu.
Zmienianie życia na bardziej „swoje” to nie tylko sukcesy i osiągnięcia. To także błędy i porażki. Ja również ich nie uniknęłam. Współpraca biznesowo-marketingowa, która okazała się niewypałem, skutkiem czego kanał Baby na YouTubie przestał funkcjonować. Niewystartowanie z newsletterem, który miałam zacząć wysyłać jak każdy szanujący się bloger. Fiasko scenariusza programu telewizyjnego dla kobiet 50+, który nie spotkał się z zainteresowaniem stacji. Odrzucenie przez wydawnictwo konspektu mojej książki. Zatrzymanie przez epidemię projektu pisma dla kobiet dojrzałych… Trochę tego było, do czego chętnie się przyznaję, żeby pokazać po raz n-ty, że droga do spełniania marzeń to nie gładkie morze, na które wypływasz i raz raz docierasz do drugiego brzegu. To także sztormy, wysokie fale, niekorzystne wiatry i krążące wokół rekiny. Znosi cię na mieliznę, rozwalasz burtę o skały, ale się nie zrażasz. Naprawiasz łódź, uczysz się lepiej nawigować i płyniesz dalej, bo kochasz żeglowanie i chcesz to robić. Popełnianie błędów to ludzka rzecz. Najważniejsze to się nie poddawać, wyciągnąć wnioski i próbować od nowa. Dlatego liczę na to, że Fajna Baba na YT jeszcze powróci.
JAKIE SĄ MOJE JUBILEUSZOWE POSTANOWIENIA? Po pierwsze widzę potrzebę reorganizacji działań, a przede wszystkim zbudowania zespołu. Prowadzenie profesjonalnego bloga to dzisiaj wielkie medialne przedsięwzięcie i jednej osobie trudno jest wszystko ogarnąć, chyba, że jest cyborgiem albo dwoma, jak słynna para robotów z Gwiezdnych Wojen. Ja nie jestem. Chcę żyć zgodnie z przykazaniami antykorozyjnymi i stawiam na zachowanie równowagi na linii praca-życie osobiste. Blogowanie ma być przyjemnością, a nie zajeżdżaniem szkapy. Jak każdy potrzebuję czasu na odpoczynek, relaks, inne przyjemności. Na aktywność fizyczną, kontakty rodzinne i towarzyskie, sztukę, sprawy domowe. Stały zestaw. I im jestem starsza, tym bardziej mi na tym zależy. Bo to jest prawdziwe życie. Blog jest tylko jego częścią.
Po drugie po 5 latach prowadzenia bloga czuję, że znudziły mi się hasła na temat akceptacji wieku. „Wiek to tylko liczba” i temu podobne, które nadal krążą po internecie w dużych ilościach. Poszłam dalej. Teraz, o wiele bliższe jest mi hasło: „Żyj aktywnie i nie myśl o wieku”. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. I tak się zestarzejesz i pomarszczysz, i tak kiedyś zejdziesz z tego świata, ale ważne jest w jakim stylu to zrobisz. Czy będziesz odbębniać dzień za dniem, skreślać daty w kalendarzu i czekać na ostatnią kartkę, czy będziesz żyła tak, że kolejna data urodzin nie będzie miała dla Ciebie znaczenia. Będzie tylko powodem do dumy. Będziesz w świetnej formie i będziesz robiła to, co dodaje blasku oczom. Nie twierdzę, że WSZYSTKO jest możliwe i od razu, ale z perspektywy czasu widzę, jak dobrze było wejść na ścieżkę zmian i ile to mi dało. Dlatego teraz interesują mnie przede wszystkim przykłady osób, które żyją ciekawie w dojrzałym wieku, robią coś fajnego, są witalne, realizują swoje pasje albo które pokonały demony niemocy, nałogów, lenistwa, wygodnictwa i weszły na drogę swojej pełni życia, cokolwiek to znaczy. Fascynuje mnie energia, którą mają dzisiaj „nowi dojrzalsi”, to jak inaczej żyją, jacy są aktywni i sprawni. Jak zrzucają stereotypy i wychodzą poza schematy myślenia o ludziach starszych. I o takich bohaterach codzienności będę chciała przede wszystkim pisać.
Po trzecie zależy mi na zmianie postrzegania tzw. srebrnych pokoleń w naszym społeczeństwie. Na przeciwdziałaniu ageizmowi czyli dyskryminacji z uwagi na wiek. Na rynku pracy, ale też w szerszych aspektach. Na odwróceniu myślenia, że osoba 50+ to już ameba, która potrzebuje prostego telefonu komórkowego i którą trzeba uczyć, jak się robi zakupy w sieci (takie dostaję propozycje od agencji reklamowych). Ale czemu ja się dziwię. Przecież jestem seniorem, prawda? Przynajmniej w Polsce. We Włoszech byłabym laską, którą chciałby wyrwać niekoniecznie srebrny Gigi Amoroso. Świat poszedł do przodu w kierunku integrowania wielopokoleniowych i coraz starszych społeczeństw. W naszym kraju możemy się nadawać najwyżej do lepienia pierogów i sprzątania biur. Najwyższy czas niektórym poprawić wzrok.
4 komentarze
Elu, całkowicie się podpisuję pod tym, co napisałaś. Dla młodszych pokoleń jesteśmy jak dinozaury, dziwne, że chcemy tańczyć, śmiać się, ubierać kolorowo i żyć. Niedawno też jedna pani redaktor, zapytała mnie, kto mi pomaga w obsłudze internetu??? zapytałam ją, czy żartuje, czy pyta na poważnie. Uświadomiłam jej, że moje pokolenie obsługuje komputery od 1993 roku, tj 27 lat, w tym czasie pojawił się internet i automatycznie nauczyliśmy się nim posługiwać. Komputery pojawiły się w bankach, instytucjach, firmach etc. i każda/każdy z nas na potrzeby pracy uczył się ich obsługi. Moja odpowiedź chyba ją zaskoczyła. Nie sądziła chyba, że od tak dawna obsługujemy komputery. Młodzi pewnie myślą, że to oni wszystko odkryli. Także mamy swoje zadanie, odczarować świat, pokazać „młodzieży”, że życie nie kończy się po skończeniu 45 lat, a dopiero nabiera tempa i chęci robienia tego co nam się chce. Gratuluję jubileuszu, pozdrawiam
Dziękuję Marzenna! No właśnie dużo o tym ostatnio myślę, bo to się dzieje na każdym kroku… te dziwne reakcje, zapytania o obsługę komputera, smartfona, ja ostatnio dostałam propozycję artykułu o tym, jak robić zakupy w sieci… no błagam! 🙂 Jakbyśmy gdzieś kompletnie utknęli w rozwoju 100 lat temu… Wydaje mi się, że trzeba nieść ten „kaganek oświaty”, bo to może być z korzyścią dla wszystkich … Dlatego cieszę się, że coraz więcej jest nas 50+ latków z werwą, pasjami i pokazujemy, że naprawdę jeszcze dużo potrafimy i dużo możemy :-))) Pozdrawiam!
Gratuluję tych jubileuszy, fajna sprawa. Muszę dodać, że i teraz można jeszcze mieć cenzurki z czerwonym paskiem – ja taką mam z Uniwersytetu Trzeciego Wieku – ha ha ha. Bardzo podobają mi się Twoje jubileuszowe postanowienia. Ja mam prawie dwie dekady lat więcej ale chce mi się jeszcze nie nudzić. Pozdrawiam serdecznie
No to gratulacje!!! To jest właśnie imponujące u nowych pokoleń srebrzystowłosych kobiet, jak wiele się chce – zdobywać nową wiedzę, podróżować, rozwijać pasje, to jest wspaniałe! Mam nadzieję, że społeczeństwo zacznie wreszcie dostrzegać tę siłę i doceni naszą grupę wiekową. Stąd postanowienie nr 3. Dziękuję za gratulacje, życzę zdrowia i w miarę możliwości – nadal aktywnego życia!