„Każdemu wolno kochać, to miłości słodkie prawo” brzmią słowa przedwojennego szlagieru. Nawet Tobie, „zgrzybiała” kobieto 50+ , której to podobno minął termin przydatności do spożycia i w ogóle, a fe i fuj, nikt się nie obejrzy i kijem nie dotknie. Moja droga, jadę na tym samym wózku i kompletnie się tym nie przejmuję. Szerokim łukiem omijam szydercze wypowiedzi wszelkiej maści wątpliwych Adonisów w różnym wieku. Niech lepiej spojrzą na siebie, swoje brzuszki i zapuchnięte od piwa oczy, którymi najwyraźniej nie widzą tego, co wartościowe. Na szczęście świat się zmienia, idą złote czasy dla kobiet 50+ i coraz więcej panów docenia zalety dojrzałej partnerki, Pojawia się pytanie zasadnicze, czy Ty sama siebie doceniasz? I czy jesteś gotowa na nową miłość?
Mam nadzieję, że nie jesteś jedną z tych niewiast, które na jakikolwiek komplement odpowiadają: „nieee, to stare, znoszone, niemodne” albo „to nic takiego, każdy tak potrafi”. To stwarza niebezpieczeństwo, że o sobie samej też myślisz w kategoriach „starej i przechodzonej” i „takiej samej, jak wszyscy”. Jaką wiadomość wysyłasz w świat dziewczyno? Ja rozumiem, że kobietom przez lata wbijano górniczymi kilofami do głów, że powinny być skromne i grzeczne, a za mówienie o sobie dobrze ksiądz nie da rozgrzeszenia. Kochana, nie namawiam Cię na chodzenie po ulicach z transparentami głoszącymi wszem i wobec jaka to jesteś boska, ale z pewnością spojrzenie łaskawszym okiem na przymioty Twojego charakteru zrobi Ci tylko dobrze. Od dziś przestań umniejszać swoje zalety i uważaj na słowa. Wykreśl: „nie jestem”, „nie mam”, „nie potrafię” i skup się na tym, co MASZ do zaoferowania. Doceń się, a inni też zobaczą Cię w lepszym świetle.
Na czym moim zdaniem polega gotowość na nową miłość? Przede wszystkim na odcięciu pępowiny przeszłości. Nie tkwij mentalnie i emocjonalnie w poprzednim związku. Niezależnie od tego, z jakiego powodu jesteś teraz kobietą do uczuciowego zagospodarowania, sprawy minione powinnaś wyczyścić odkurzaczem o największej mocy ssania. Niech nie zostanie nawet pyłek. Twoje głowa i serce powinny być otwarte na nowe. Inaczej nic z tego nie wyjdzie. Nikt nie chce słuchać (zbyt długo), jakim wspaniałym człowiekiem był Twój zmarły mąż (choć był!), a Ty sama też nie chcesz u potencjalnego ukochanego oglądać mini ołtarzyka na cześć żony i towarzyszyć mu co tydzień na cmentarz. Se ne vrati. Podobnie, nie wylewaj żali i pretensji pod adresem byłego (nawet jeśli Cię porzucił). Nie męcz nowego przyjaciela gadkami typu „a ten mój eks to… „ i listą prosto z rynsztoka. Wybacz byłemu, życz mu wszystkiego najlepszego, choć najlepsze już miał i niech idzie swoją drogą. Być może zrobił Ci przysługę, bo uwolnił Cię od siebie, a Ty teraz spotkasz prawdziwego mężczyznę swojego życia.
Przyjrzyj się też sobie moja droga i załóż dobre okulary. Dlaczego jesteś sama, dlaczego poprzedni związek się nie udał? Może nie tylko Twój partner był „be”. Może i Ty popełniałaś błędy. Może byłaś za dobra, zbyt uległa i dawałaś sobie wchodzić na głowę, bo myślałaś, że tak trzeba? Zaniedbywałaś swoje potrzeby, żeby on był zadowolony? A on świnia tego nie docenił i teraz masz żal… Ale być może z jego punktu widzenia byłaś nadopiekuńczą kwoką i biedak się zwyczajnie dusił pod Twoimi skrzydłami. A może wręcz odwrotnie, byłaś zołzą, co to uważa, że „mężczyznę trzeba wychować” i trzymać krótko. Bo on nic nie wie i ciamajda. Może jesteś gderliwa, zrzędliwa i wiecznie narzekająca? Oj widuję ja takie pary w mojej osiedlowej Biedronce! Ona dumnie kroczy przodem, a on za nią, niby większy posturą, ale jakiś taki malutki i potulny, upupiany na każdym kroku: „ile razy mam ci powtarzać…”, „nie ten jogurt chciałam…”, „czy ty patrzysz, co bierzesz…”. Też bym uciekła, gdzie pieprz rośnie, a może i dalej.
Moja droga, związek to stworzenie przestrzeni w swoim życiu na drugiego człowieka. Na pewno nie idealnego, z bagażem doświadczeń i przyzwyczajeń. Czy jesteś gotowa go wpuścić? Czy jesteś otwarta na zmianę, akceptację odmienności i na kompromisy, bez których życie w parze nie jest możliwe? Czy posmarowałaś swoje serce miodem? Jeśli tak, to życzę Ci, aby zwabiło to do Ciebie najfajniejszego Misia w okolicy i abyście razem ten miód spijali. A jak wiadomo, miód to samo zdrowie.
Artykuł napisany dla portalu randkowego dla osób po 50-tce: www.razem50plus.pl
Eluś…swoim pisaniem dodajesz kobietom wiary i sprawiasz, że zaczynają lubić siebie…a to już pierwszy krok.. aby spotkały swojego Misia…:) Ja mojego mam od przeszło 30 lat i go uwielbiam..:)))
Dziękuje Violu… Mam nadzieje, ze niedługo poznam tego Twojego Misia…. :-)))
Witam!
Sama jestem kobietą 50+. Mężatką z 31-letnim stażem, 3-ką dorosłych dzieci.
Uważam, że teraz jestem zakochana miłością prawdziwszą, dojrzalszą. Łapię każdą chwilkę, cieszę się drobiazgami.
Mam wiele pasji: piszę bloga, mam ogródeczek kwiatowy, lubię podróże, dobry film, książkę.
Kobieta 50 + na pewno nie rdzewieje, tylko jest nadal czynna, mądra życiowo, doświadczona i piękna, zwłaszcza uśmiechnięta:)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga:)
Super! a jaki adres tego bloga?
http://spacerem-przez-zycie.blogspot.com