Fajna baba nie rdzewieje
  • Strona Główna
  • O mnie
  • O blogu
  • O mnie w mediach
  • Współpraca
  • Kontakt
Fajna baba rolki
Fajna baba na basenie
Fajna baba narty
Fajna baba stylizacja Marylin Monroe
Fajna baba rower
  • Strona Główna
  • O mnie
  • O blogu
  • O mnie w mediach
  • Współpraca
  • Kontakt
Fajna baba nie rdzewieje
Aktualności

HOTEL COTTONINA – LUZ BLUES DLA 50 PLUS

by Fajna Baba 27 kwietnia 2018
by Fajna Baba 27 kwietnia 2018 5 komentarzy

Wesołe jest życie staruszka – wyśpiewywał z przytupem Wiesław Michnikowski w Kabarecie Starszych Panów. Mnie do staruszki jeszcze daleko, ale życie blogerki do najsmutniejszych też nie należy. Zwłaszcza kiedy eleganckie hotele zapraszają Cię na weekend, żeby skonsultować nową ofertę, którą szykują pod kątem gości 50plus. Dlatego przyjęłam propozycję hotelu Cottonina Villa & Mineral Spa Resort w Świeradowie-Zdroju, szczególnie, że wybierałam się w Karkonosze na morsowanie (o którym napisałam tu). Poza tym, wyjazd przypadał na czas moich 50-entych urodzin i stwierdziłam, że będzie to znakomita okazja do celebrowania tej rocznicy w przyjemnym miejscu. Do wspólnego świętowania namówiłam Violę, znajomą blogerkę 50+, która obchodzi urodziny dzień później. Ale… pomyślałam sobie, nie ma łatwo. Tanio nie oddam mojej powierzchni blogowej, będę najgorszą klientką, jaką ten hotel miał okazję gościć w swojej historii. Będę narzekać, wybrzydzać i grymasić i jeszcze pożałują dnia, kiedy przyszło im do głowy mnie zaprosić. Nie Fajną Babę, ale upiorne babsko z piekła rodem. Chcecie wiedzieć, jak było

Dojazd i położenie

Od początku wszystko szło zgodnie z planem. Weekend 16-18 marca okazał się ostatnim pomrukiem zimy, która chuchnęła mroźnym oddechem i sypnęła śniegiem. Przejazd przez góry wymagał koncentracji i ostrożności, zwłaszcza na słynnym Zakręcie Śmierci za Szklarską Porębą, gdzie droga zatacza łuk prawie 180’. Kiedy dojeżdżałam do Świeradowa-Zdroju byłam już zmęczona tą ciągłą uwagą, a tu ani na drodze ani w samym mieście żadnych tablic informacyjnych o hotelu. Dobra nasza, zgubię się i już na wstępie będę miała na co ponarzekać. Niestety, zorientowałam się, że nie założyłam okularów (a o moich kłopotach ze wzrokiem pisałam tu). Kiedy tylko znalazły się na moim nosie, nagle Cottoninowe szyldy zaczęły atakować mnie ze wszystkich stron i dotarłam bez problemu. Trudno, nie udało się. Może więc minus za położenie? Odległość ok. 4 km od centrum uzdrowiska nie zadowoli tych, którym do wypoczynkowego szczęścia niezbędna jest bliskość tkanki miejskiej, sklepów i dyskotek, a nie zieleń i szmer strumyka za oknem. Kompleks hotelowy prezentuje się bardzo wytwornie i muszę przyznać (niechętnie), że widok podziałał kojąco na moje skołatane jazdą nerwy. Białe, trzypiętrowe budynki zostały starannie zrekonstruowane na wzór zachowanej do naszych czasów (i odrestaurowanej) XIX wiecznej Willi Fabrykanta, części dawnej fabryki bawełny. Stąd nazwa hotelu. Kiedy wjechałam na teren, miałam jednak nadzieję, że jako warszawianka przyzwyczajona do bitew o miejsce do zaparkowania, będę mogła wypuścić ducha stołecznej „waleczności”. Niestety, pomimo pełnego obłożenia, bez problemu znalazłam pit-stop, gdzie mogłam zaparkować swój bolid. To może chociaż się poślizgnę, wywinę orła i zażądam odszkodowania za potłuczenie? A gdzie tam, bez szans! Przez cały weekend obsługa odśnieżała teren i wysypywała trakty piaskiem. Potłuczona byłam, owszem, myśląc, że mogę ich na czymś przyłapać.

Recepcja

Wchodzę do holu recepcyjnego. Jasne, gustowne wnętrze. Nigdzie nie widzę banerów z napisem: „Witamy Fajną Babę!”  (przejrzeli mnie? wiedzą, że nie będę fajna?) Gdzie kwiaty i szampan? O „Cottonino”, tak się przyjmuje gości? Rozglądam się, są kwiaty! Piękne tulipany w wazonie na stoliku są jak pierwiosnki podczas tego ostatniego (miejmy nadzieję!) ataku zimy. Tylko dlaczego nikt mi ich nie wręcza? Panie z recepcji zajęte gośćmi, którzy właśnie przyjechali. Czekam na swoją kolej. Po chwili pojawia się przede mną uśmiech, słyszę melodyjny głos, trzy minuty i jestem zameldowana. Przyjeżdża Viola. Instalujemy się w pokoju typu Comfort w głównym budynku. 

Pokoje

Narzekanie na pokoje to moja ulubiona zabawa. Wiadomo, najlepiej wybudować kombinat z klitkami, poupychać towarzystwo jak chomiki w klatkach i niech się cieszą. Niestety, w Cottoninie przeżyłam rozczarowanie. Pokój był przestronny, bez problemu mogłam rano ćwiczyć jogę. Łóżka z olbrzymimi tekstylnymi zagłówkami. Każde piętro w poszczególnych budynkach ma swoją kolorystykę – zieloną, niebieską, czerwoną i fioletową, a wnętrza urządzone są ze smakiem. Jest przytulnie. To mówię ja! Wielbicielka kolorów i dekoratorka-amatorka. Zresztą zobaczcie sami na stronie hotelu. A łazienka była tak miła dla oka, że mogłabym w niej zamieszkać. I co najważniejsze, jest tam dużo miejsca na babskie kuferki, kosmetyczki, buteleczki i słoiczki. Raj.

Restauracja

Kolejne miejsce dla popisów Eli Grymaseli. Ta dam! Hotel chwali się na stronie, że jest w stanie zapewnić menu dla wszelkich potrzeb dietetycznych. Jeszcze nie mieli ze mną do czynienia. Nie je mięsa, a od roku bez glutenu i laktozy z uwagi na Hashimoto (zalecenie pani endokrynolog). I kto da radę? Noż kurza twarz, dali! Mają pieczywo bezglutenowe (na życzenie za dodatkową opłatą, trzeba to wcześniej zgłosić, podobnie jak wszelkie inne potrzeby dietetyczne), sporo sałatek warzywnych i dwa rodzaje humusu. Posiłki serwowane są w formie bufetu, w menu obiadowym kilka propozycji, również wege. I słowo honoru, jak patrzyłam na te pyszności (a kocham jeść), to miałam ochotę rzucić w diabły moje ograniczenia i pałaszować po kolei wszystko jak leci. Po raz pierwszy od bardzo dawna zazdrościłam wszystkożercom, bo czułam, że omija mnie wiele dobrego. Dania skomponowane były z wyobraźnią, pomysły zaczerpnięte z kuchni polskiej i międzynarodowej, w oryginalny sposób okraszone kulinarną inwencją szefa kuchni. Pychota! I niestety mam o to żal, do niego, bo przecież nie do siebie za nieumiarkowanie i obżarstwo. Przytyłam w ten weekend ze dwa kilo! Bardzo dziękuje panie szefie za taki prezent urodzinowy!

SPA

To miejsce, które my kobitki lubimy najbardziej i właściwie mogłybyśmy stamtąd nie wychodzić. Niechaj nam przynoszą jedzenie i picie, a my wzorem rzymskich matron zalegamy na posłaniach i dajemy się pieścić, masować, okładać wonnościami i tak dalej. Oooooch, uwielbiam. Cottonina jest bardzo dumna ze swojego Mineral SPA i autorskich zabiegów tam oferowanych. I wcale się nie dziwię. Pierwszy raz spotkałam się z ECO SPA, gdzie wykorzystuje się wyłącznie składniki pochodzenia naturalnego. Jest z czego wybierać i sama już nie wiem, czy bardziej mi zasychało w gardle od patrzenia na smakołyki w restauracji czy od czytania listy smakołyków pielęgnacyjno-upiększających. My z Violą skorzystałyśmy z masażu twarzy i masażu ciała. Bosko! Ale wreszcie mam powód do skargi – było mi mało i chciałam jeszcze coś zamówić. Niestety, Cottoninowe SPA jest tak oblegane, że zabiegi trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem! Byłam niepocieszona i bardzo bardzo zawiedziona! Cottonino, czytasz to? Zawiedziona byłam!

STREFA WELLNESS

Niespodzianka! Tutaj nie będę narzekać, bo wszelkie wodne atrakcje to dla mnie Ryby środowisko naturalne. Pływanie, pluskanie się, jacuzzi, bicze wodne, łaźnie parowe i sauny to coś, co kocham i z czego nie waham się korzystać. I skorzystałam. Najbardziej podobało mi się zewnętrze jacuzzi, w którym taplałyśmy się z Violą przy temperaturze powietrza -12 stopni, aż nam włosy pozamarzały. Ale my nie, bo po 10 minutach hyc hyc do sauny na rozgrzewkę. Cudowny relaks, woda, ciepło, bąbelki – wiele złogów wyciągają z człowieka. I potem już nie narzeka!

Inne atrakcje

O Cottonina Villa & Mineral SPA mogłabym jeszcze pisać długo. Nie napisałam o nowocześnie urządzonej siłowni/sali do ćwiczeń, do której w niedzielę o 8.00 rano zeszły dwie wystrojone na sportowo pańcie – bohaterki tej relacji. I ćwiczyły! Nie wspomniałam o Cotton Clubie, mieszczącym się w Willi Fabrykanta, gdzie w piątkowy wieczór opijałyśmy winem nasze urodziny przy dźwiękach jazzu na żywo. Z powodu pogody, śniegu, mrozu, a przede wszystkim silnego wiatru nie zwiedzałyśmy okolicy, ale wiem, że to wspaniałe tereny do aktywnego wypoczynku. Dla amatorów górskich wędrówek, wycieczek rowerowych i nordic walking, a zimą nart biegowych i zjazdowych. Warto wjechać na Stóg Izerski i podziwiać panoramę.

A przede wszystkim nie napisałam o czymś bardzo ważnym. Wszystkie te atrakcje wyblakłyby bez przyjaznej i serdecznej atmosfery, jaka panuje w hotelu. Wszędzie czuć dbałość o zadowolenie i komfort gości. Hotel ma do zaoferowania szereg pakietów wypoczynkowych dopasowanych do różnych gustów i potrzeb. Warto sprawdzić na stronie, jakie są aktualne propozycje. No i czekamy na pakiety 50+ !

Aha, pomimo wszystko, mam na koniec do Cottoniny jeszcze jedno zastrzeżenie. Jest zdecydowanie za daleko od Warszawy!

A jeśli macie ochotę przeczytać, co o naszym pobycie napisała Violetta, to zapraszam tu.

5 komentarzy
0
FacebookLinkedin
Fajna Baba

poprzedni wpis
KATALOG MARZEŃ – JAKI JEST TWÓJ?
następny wpis
PERŁY W WIELKIM MIEŚCIE – WPIS GOŚCINNY

Możesz również przeczytać

FAJNY FACET NIE GNUŚNIEJE czyli historia wielkiej przemiany

1 października 2021

KOBIETA DOJRZAŁA – POD ŚCIANĄ CZY NA ŚCIANCE?

27 września 2021

STEREOTYPY ZE ZDARTEJ PŁYTY

7 sierpnia 2021

O dojrzałości, menopauzie i redefinicji siebie po 50-tce

31 maja 2021

Ważne są tylko te dni, które jeszcze przed...

25 maja 2021

CIESZ SIĘ ŻYCIEM I NIE MYŚL O WIEKU!

23 marca 2021

PO TYM ROKU NIE ŻYJ W MROKU

31 grudnia 2020

HANNA GREŃ – MARZEŃ NIE ZABIJAM

15 grudnia 2020

5-5-5 czyli MANIFEST JUBILEUSZOWY

24 listopada 2020

MENOPAUZA – KSIĄŻKI

23 maja 2020

O mnie

O mnie

Mam na imię Ela i jestem w wieku, w którym kobietom podobno mija „termin przydatności do użycia”. Postanowiłam pisać o tym, że w każdym wieku można czuć się atrakcyjnym i spełnionym i wiem, że to w dużym stopniu zależy tylko od nas!

Więcej o mnie

INSTAGRAM

Minął nam właśnie pierwszy miesiąc "nowego" r Minął nam właśnie pierwszy miesiąc "nowego" roku. Dociska nas ta nasza kochana rzeczywistość, oj dociska. Niedługo będziemy tylko o serialach na Netflixie rozmawiać, bo każdy inny temat okaże się ryzykowny dla skołatanych nerwów. A tu trzeba taczki pchać. Ja też zaliczyłam mini zjazd, ale powiedziałam sobie, że się nie dam.

Bardzo teraz trzeba dbać o program antykorozyjny dla ducha i każdy ma na to swoje sposoby. Mnie służy ruch, cisza i skupienie. Wzięłam się za bary z wyzwaniami dnia codziennego i na tym skoncentrowałam ostatnio swoją uwagę. Wierzę w powiedzenie: "rośnie to, co karmimy". Moja energia, to energia działania, nie czekania. Zgadzam się z amerykańskim psychologiem Dale Carnegie (1888-1955), który twierdził: "Bezczynność rodzi wątpliwości i strach. Działanie rodzi zaufanie i odwagę". Tak się stało. Znalazłam rozwiązania dla moich problemów. 

Dziś zaczął nam się chiński Rok Tygrysa. Brzmi to wspaniale, energetycznie. Niemniej myślę sobie tak po cichu, że nic nam nie pomoże - wiara w horoskopy, gwiazdy i przepowiednie wróżbity Macieja - jeśli sami nie przyłożymy ręki do tego, na czym nam zależy. A rzeczywistość dookoła? Na to mam tylko jedną radę: "Róbmy swoje" 🙂 Powodzenia!

#fajnababanierdzewieje #róbmyswoje #kiedyrzeczywistośćskrzeczy #niedajemysię #jestemproaktywna #działamnienarzekam #kreujęswojąrzeczywistość #kobietapopięćdziesiątce #kobieta50plus #dobreżyciepo50 #aktywna50plus #kobieta55 #womanover50 #womanover55
Mój rozbiegowy, ponoworoczny tydzień (z weekende Mój rozbiegowy, ponoworoczny tydzień (z weekendem w bonusie) dobiegł końca. Minął mi bardzo przyjemnie, bez pośpiechu, bez spinki, nadmiaru bodźców, na luzie… Tak jak lubię. Dzięki temu zaczynam rok odprężona, odświeżona, z odnowioną energią i w dobrej formie. Gotowa na wyzwania, które ten rok zapewne przyniesie. 

W tym pierwszym tygodniu, tak jak chyba wiele osób, lubię wytyczać sobie plany i porządkować pomysły, które galopują mi w głowie jak rozbrykane koniki. Wyjęłam z szuflady notesik, który kilka lat temu kupiłam w Muzeum Nobla w Sztokholmie. Przyszedł na niego czas. Przyda się do zapisywania „złotych myśli”, które przychodzą mi do głowy, a niezapisane ulatują jak gołębica ze słynnego powiedzenia doktora Strosmajera. I tyle je widzę. Notesik ma gładkie strony, a na każdej wydrukowana jest maksyma jakiegoś Noblisty. Inspiracji nigdy dość. 

Widziałam, że w ramach #instawtorek_kfs wiele z Was wybierało słowo na 2022. Gorąco życzę Wam, aby to słowo prowadziło Was przez meandry tego roku i dodawało sił. Ja wybrałam SKUPIENIE. W tym mieści się wszystko, czego potrzebuję. Teraz hajda na koń, szable w dłoń i spełniajmy to, co nam się marzy… A co będzie to będzie 🙂

#fajnababanierdzewieje #planowanie2022 #dobrewejściewnowyrok #słowona2022 #czegochcę #czegopotrzebuję #kobietapopięćdziesiątce #kobieta50plus #kobieta55 #niepoddajęsię #onelittleword2022 #energiaodnowiona #spełniajmymarzenia #woman55 #womanover50
Dzisiaj zamykam okres przejściowy w Nowy Rok mocn Dzisiaj zamykam okres przejściowy w Nowy Rok mocnym akcentem. 
Moja ulubiona bohaterka dnia codziennego kończy 81 lat 😍 ❤️

Bystry umysł, inteligencja i ogromne zainteresowanie światem. Myślę, że to sekret jej witalności - chłonie książki jedna za drugą, pierwsza do rozmów o historii, żywo reaguje na sprawy polityczne, chodzi do kina, teatru i opery. Kocha sztukę - nie odpuszcza wystaw w Muzeum Narodowym i na Zamku Królewskim… No i zawsze mogę na nią liczyć … A ona oczywiście na mnie.
Kocham Cię Mamo ❤️

#fajnababanierdzewieje #ajakochammojąmamę #81lat #81birthday #mojamama #kochamcięmamo #witalność #polskajestkobietą #kobieta80 #kobieta80plus #witalnośćpo80 #witalnośćkobiety50plus
No to przeżyjmy to jeszcze raz - HAPPY NEW YEAR 2 No to przeżyjmy to jeszcze raz - HAPPY NEW YEAR 2022! 
A co będzie to będzie… 
Mój wczorajszy toast o północy to ulubiony drink Jamesa Bonda czyli martini wstrząśnięte niezmieszane - tak na wszelki wypadek, gdyby trzeba było zmierzyć się z różnymi Złymi tego świata 😉
A dzisiaj podczas tradycyjnego obiadu noworocznego, który od lat wydaję dla rodziny - toast bąbelkowy - niech się dzieje! 

Życzę nam wszystkim, abyśmy kreowali więcej życzliwości - to takie proste, a jak bardzo zmienia nam rzeczywistość! Kreujemy i dostajemy - uśmiech czy życzliwe słowo, kiedy tego potrzebujemy, drobną przysługę, która „zrobi komuś/nam dzień”, pomoc, która zmieni komuś/nam życie… 

Nie narzekajmy, że „w tym kraju”, kiedy to właśnie my tworzymy to, co się dzieje tutaj na codzień… 
Taki jest więc mój toast, a co z tego wyjdzie - zobaczymy… 
Szczęśliwego 2022, może to będzie rok na 6? 

#fajnababanierdzewieje #nowyrok2022 #happy2022 #szczęśliwego2022 #najlepszeżyczenia #kobieta55 #kobietapopięćdziesiątce #kobietapo50 #słodkiegomiłegożycia #niechsiędzieje #życzliwość
Czy trudny rok można nazwać dobrym? Rok, w któr Czy trudny rok można nazwać dobrym? Rok, w którym trzeba było mierzyć się z chorobą, śmiercią i ekstremalnymi emocjami w obliczu spraw ostatecznych? Rok, który raz po raz wstrząsał wydarzeniami na arenie społeczno-politycznej i podnosił brwi w niemym zdumieniu, że człowiek tak człowiekowi? Otóż można. Taki czas to jak zbieranie owoców z drzewa poznania dobra i zła i też poznawanie siebie, docieranie do najgłębszych pokładów tego, co siedzi w środku. To czas testowania własnej „rezyliencji” – takie fajne słowo z łaciny – plastycznej umiejętności dostosowywania się do okoliczności i uodparniania na negatywne działanie stresu. To zdolność do regeneracji po urazach i powrotu do dobrostanu. A taka podróż wewnętrzna ma dla mnie ogromną wartość, większą niż ta w najbardziej egzotyczne zakątki świata. 

Dlatego na koniec tego roku śmiało patrzę w kierunku słońca i niebieskiego nieba. Taką mam naturę – lubię widzieć to, co piękne i radosne, to, co wzbudza uśmiech nawet w największym mroku. Podpisuję się pod słowami Alberta Camus: „Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato”. Tak jak ja. Dlatego pomimo wszystko staram się tak malować swoją rzeczywistość, aby była jak najbardziej kolorowa i pełna motyli…
Jeśli ktoś ma ochotę poczytać więcej o mojej filozofii postrzegania świata, to zapraszam do lektury tekstu na temat 2021, który zamieściłam na blogu, link w bio. 

Tymczasem życzę Wam dobrego wejścia w Nowy Rok i wspaniałego wieczoru, cokolwiek robicie i jakkolwiek go spędzacie! Ja lecę szykować imprezę, bo dziś mam zamiar tańczyć! 

#fajnababanierdzewieje #podsumowanie2021 #witam2022 #patrzęwstronęsłońca #optymistka #wybieramkolory #rezyliencja #siłajestwnas
Patrzy na Was bardzo zadowolona dziewczyna. Dziewc Patrzy na Was bardzo zadowolona dziewczyna. Dziewczyna mało świąteczna, bo z reguły intensywnie pracująca do 23.12 i z bagażem licznych rodzinnych nieprzyjemności właśnie z tym czasem związanych. Bywa. 

Dlatego dziś taki właśnie mój wpis. Święta to nie dla wszystkich czas magii, radości i najpiękniejszy czas w roku. Zupełnie nie. Bywa, że jest to czas wręcz traumatyczny. Właśnie z powodu perypetii rodzinnych, presji „powszechnej szczęśliwości”, „magii”, „rodzinności” i uniesienia wszelakiego. 

Bardzo lubię dbać o mój dom i relacje rodzinne. To jest dla mnie ważne i mam w tym względzie dobre samopoczucie. I dla mnie jest to ważne przez cały rok, nie tylko od święta. Zwłaszcza, że grudzień to dla mnie bardzo pracowity czas. 

Dlatego w tym roku spełnia się moje wielkie chciejstwo, ponieważ Święta spędzam wyjazdowo. Razem z siostrą zabieramy mamę do Gdańska - mojego ulubionego miasta w PL - na pakiet świąteczny w dobrym hotelu na Starówce. Pełna obsługa, a my RAZEM i szczęśliwe. 

To są pierwsze Święta bez Ojca, z którym mama spędziła 60 lat… i czułyśmy, że należy JEJ się coś specjalnego… Nam zresztą też… 

Dużo się ostatnio pisze o tym, żeby każdy spędzał Święta tak jak chce i lubi najbardziej. Ja lubię właśnie tak.  To dla nas najlepszy prezent. Pozdrawiam Wszystkich świątecznie! Niech Wam będzie dobrze ❤️

#fajnababanierdzewieje #świętapomojemu #niewszyscylubiąświęta #niedajmysięzwariować #nielubięlukru #optymistka #lubięsiebie #kobieta50plus #kobietapopięćdziesiątce #kobieta55 #bożenarodzenieinaczej
No to i ja wreszcie rozpoczęłam sezon, już był No to i ja wreszcie rozpoczęłam sezon, już był najwyższy czas 🙂 

#fajnababanierdzewieje #trzymamformę #morsowaniepo50 #zimnokonserwuje #morsujębolubię #niebojesiezimnejwody #kobieta50plus #kobietapopięćdziesiątce #kobietapo50 #kobieta55 #hartowaniedlazdrowia
GRUDZIEŃ. Wielka kumulacja. Praca, rodzina, dom, GRUDZIEŃ. Wielka kumulacja. Praca, rodzina, dom, przygotowania do Świąt i dziesiątki spraw, którymi trzeba się zająć. Za oknem szaro i ciemno, doniesienia medialne skrzeczą. Większość z nas ma jakieś troski, szukamy pokrzepienia. Przyznaję, że i mnie dopadło zmęczenie. Ale jak to często bywa, czasem wystarczy mała iskierka, aby odwrócić niekorzystny trend. 

Przygotowywałam wczoraj kolejną sesję w ramach współpracy z marką @bizuteriaverona i kampanii „Po prostu lśnij”. Poszłam pomalować paznokcie na czerwono, a dawno tego nie robiłam. O! jak ładnie wygląda dłoń – pomyślałam. Pootwierałam pudełka z biżuterią. Tym razem dobrałam zestawy mocno błyszczące, w sam raz na świąteczny czas - w roli głównej oryginalna bransoletka. Z szafy wyjęłam kreacje, które wkładam na te naprawdę specjalne okazje. Zaczęłam to wszystko mierzyć, dopasowywać i jak za dotknięciem różdżki – zmęczenie zaczęło mijać, a moje oczy rozświetliły się z zadowolenia.

Ktoś powie próżność, ktoś inny – narcyzm, jeszcze ktoś – nieskromność. Nieważne. Ważne jest to, że poczułam ogromną przyjemność z wydobywania i podkreślania mojej dojrzałej kobiecości. Makijażem, strojem, błyskotkami. Poczułam, jakie to dla mnie dobre, kiedy w całym tym zapracowaniu zamieniam się w elegancką damę. Niby nie szata zdobi człowieka, ale niech któraś zaprzeczy, że samopoczucie nie idzie w górę, kiedy dobrze wyglądasz... kiedy błyszczysz... kiedy czujesz się świetnie... kobieco… 

Może te Święta nie będą na bogato i w wymarzonym składzie, może Sylwester nie będzie huczny, a Nowy Rok powitamy z obawą... Niemniej obiecałam sobie, że oprócz zdrowia, które jest moim bezwzględnym priorytetem, będę częściej pielęgnowała kobiecą stronę mojej natury. To mi daje siłę. Będę częściej sprawiała sobie małe przyjemności, zwłaszcza te, które powodują, że moja dusza błyszczy, a ja wraz z nią. I takiej Wielkiej Kumulacji Wam życzę 🙂

#fajnababanierdzewieje @bizuteriaverona #poprostulśnij #czujęsiękobieco #pielęgnujękobiecość #dojrzałakobiecość #kobietapopięćdziesiątce #kobieta50plus #kobieta55 #50plusandfabulous #woman55 #dbajoswójblask #wewnętrznyblask #icoztegoże50plus #pięknawkażdymwieku
40 lat minęło jak jeden dzień… Na pierwszym 40 lat minęło jak jeden dzień… 
Na pierwszym zdjęciu ja latem 1982, na drugim słynne zdjęcie Chrisa Niedenthala zrobione chyba tuż przed stanem wojennym. To jest „mój” sklep na warszawskiej Pradze-Północ, na rogu Ząbkowskiej i Markowskiej. Kto wie, ten wie. Wychowałam się 500 m od tego sklepu. 

Nigdy nie żałowałam, że żyłam na granicy dwóch epok - PRLu i tej naszej „wolnorynkowej” Polski (w sumie to nie wiem, jakiego określenia tutaj użyć, żeby było dobre, ponieważ miks polityczno-gospodarczy od 1989 r. wymyka się definicjom…). To były trudne czasy, ale niesamowicie mnie wzbogaciły pod kątem życiowych doświadczeń, poglądów, budowania osobowości, świadomości  itd. Oczywiście, odpowiedzialność za codzienne życie i omijanie tych wszystkich symbolicznych haków spoczywała na moich rodzicach, ale ciesze się, że mogłam być tego świadkiem. To bezcenne doświadczenia. 

Podobnie, nigdy nie żałowałam, że wychowałam się na Szmulkach - na tej długo pogardzanej przez resztę warszawiaków i nieuznawanej części miasta. W dzielnicy wszelkich szemranych interesów, w sąsiedztwie owianej złą sławą Brzeskiej, meneli wystających w bramach, królestwie lornety i meduzy i cudownej piaskownicy mojego dzieciństwa czyli Bazaru Różyckiego… z wiejskimi babami drącymi pierze z gęsi, Cyganami z patelniami i cwaniakami grającymi w trzy karty… to była najlepsza szkoła życia. Być może dzięki niej jestem jaka jestem - odważna, twarda, ale też empatyczna  i kochająca różnorodność. 

Te czasy już odeszły, ale żyją we mnie. To moje dziedzictwo, które mnie ukształtowało i jestem wdzięczna, że mi się przydarzyło. Na pewno każdy z Was ma swoje, prawda? 
#fajnababanierdzewieje #40rocznicastanuwojennego #mojedziedzictwo #mojedzieciństwo #starapragamojegodzieciństwa #kobietapopięćdziesiątce #kobieta55 #mojedzieciństwonapradze #warszawskapraga #13grudnia1981 #stanwojenny

ODWIEDŹ MÓJ PROFIL NA FB

Facebook

Kategorie

  • Aktualności (71)
  • Bez kategorii (1)
  • Klub nierdzewnych (7)
  • Nierdzewna głowa (1)
  • Nierdzewne ciało (4)
  • Nierdzewny duch (6)
  • Nierdzewny facet (1)
  • Nierdzewny styl (1)

OSTATNIE WPISY

  • SŁOWO NA NOWY ROK

    30 grudnia 2021
  • FAJNY FACET NIE GNUŚNIEJE czyli historia wielkiej przemiany

    1 października 2021
  • KOBIETA DOJRZAŁA – POD ŚCIANĄ CZY NA ŚCIANCE?

    27 września 2021
  • STEREOTYPY ZE ZDARTEJ PŁYTY

    7 sierpnia 2021

Szukaj na blogu

Copyright @ 2020 Fajna baba  |  Polityka prywatności  |  Wykonanie Tailoredwebs.pl


Top