„To idzie młodość, młodość, młodość” – śpiewały na całe gardło ZMP-owskie zastępy w socjalistycznej ojczyźnie, pełne wiary w lepszą przyszłość i zapału, aby tę przyszłość budować. Pokolenie tamtej młodzieży powoli już się wykrusza, tak jak stopniowo wykruszyły się ich wiara i zapał. Młodość dzisiejszych pięćdziesięciolatków również przypadła na czas wielkich przemian i nadziei na lepsze jutro. To pierwsza generacja, która wsiadła do pociągu polityczno-gospodarczej transformacji, bez bagażu nawyków i przekonań z poprzedniej epoki, trzymając w ręku bilet do stacji Nowe Możliwości. I cóż to była za jazda! Czasem z pięknymi widokami, czasem pełna zakrętów i pod górkę. Nie będę tutaj analizować, komu jak ta podróż upłynęła, czy daleko dojechał, czy gdzieś po drodze wysiadł, a może pociąg się wykoleił. My tu, panie, nie o polityce.
Jedno jest pewne, te nowe możliwości się otworzyły, a nam otworzyły się oczy i głowy, aby z nich korzystać. Rzuciliśmy się na nowy styl życia, wiedzę i umiejętności. Fascynowała nas praca, edukacja, podróże, nowoczesne technologie, inny sposób myślenia i zachowania. Chłonęliśmy to wszystko łapczywie, a apetyt ciągle rósł. I nadal rośnie, bo wiemy już jakie stosować przyprawy, żeby nam smakowało.
Kiedy w maju zeszłego roku zobaczyłam tę okładkę Newsweeka pomyślałam: NARESZCIE! Nareszcie ktoś publicznie zauważył zjawisko, które ja obserwowałam już od jakiegoś czasu. Dzisiejsze -/+ pięćdziesiątki to nowy gatunek w przyrodzie, najświeższy produkt ewolucji, który wymyka się definicjom. Już nie młódka, a jeszcze nie seniorka, międzypokoleniowa hybryda, którą społeczeństwu trudno sklasyfikować. Kiedyś funkcjonowała jako „matrona” [Słownik Języka Polskiego – „starsza kobieta, zachowująca się statecznie i dostojnie”, na szczęście jest dopisek „dawniej”], ale której z nas chce się dzisiaj zasznurowywać w matronim gorsecie, jak można jeszcze pofikać? Ja dziękuję, jeszcze z chęcią pożyję, najchętniej bardzo niestatecznie. Nawet świeżo upieczona 100-latka Danuta Szaflarska opowiada w wywiadach, chichocząc przy tym uroczo jak nastolatka, że „dostojny” tryb życia nie był jej specjalnością. Za to często się zakochiwała.
Społeczeństwo patrzy na naszą grupę wiekową stereotypowo. To kobiety 50+ najczęściej padają ofiarą małżeńskich przetasowań i nie znajdują uznania w oczach pracodawców. Widzą w nas stare, zmęczone życiem baby, które nic nie umieją i którym nic już się nie chce. W reklamach telewizyjnych oglądamy albo kobiety przed czterdziestką (koniecznie!), strażniczki domowej idylli lub perfekcyjnie wyglądające biznesmenki albo siwowłose „babcie” w miękkich, różowych sweterkach, które polecają tabletki regeneracyjne na stawy, pozwalające odzyskać wigor potrzebny do zajmowania się wnukami. Ach co za szczęście! Grupa 45 – 60 praktycznie nie istnieje. Tak jakby nikt nie zauważał całej rzeszy nie najmłodszych, ale zadbanych i wykształconych kobiet, które nie postrzegają siebie li tylko w kategoriach opiekuńczo-emerytalnych.
Dlatego wiele pań w tym wieku, nierzadko odesłanych na rodzinno-zawodowy złom, przechodzi kryzys tożsamości. Kim jestem, co mogę, czy coś jeszcze mogę, jakie mam możliwości. Skarżą się na to, że są niewidzialne, niezauważane. Na szczęście, o czym mówią psycholodzy, kryzys może stać się bodźcem do refleksji i wprowadzenia zmian na lepsze. Mąż cię rzucił? Niech teraz buja się z panną, która ciąga go po dyskotekach, nie daje wytchnienia i zapomni o nim, jak tylko skończą się pieniądze. A Ty rób wreszcie to, na co masz ochotę, baw się w towarzystwie nowego partnera, który Cię doceni albo w towarzystwie najlepszym, czyli własnym.
Jesteś w dobrym, stabilnym związku, ale chciałabyś czegoś dla siebie, czegoś o czym zawsze marzyłaś ? A może nie możesz znaleźć pracy? Albo masz pomysł na biznes, tylko boisz się go realizować? Nie martw się. Jeszcze wszystko przed Tobą. Teraz już coraz mniej musisz, a tak wiele MOŻESZ. Twoje dzieci są już prawdopodobnie dorosłe i teraz wreszcie możesz zadbać o siebie, bez poczucia winy. Teraz jest Twój czas! Teraz możemy stać się WIDZIALNE. A siłę potrzebną do spełnienia tych planów i marzeń masz w sobie. Może o tym nie wiesz, ale masz. Zajrzyj i sprawdź.
Tym z Was, które jeszcze nie czytały, a może nawet nie słyszały o książkach Magdy Bębenek z serii „Polka potrafi”, gorąco je polecam. Zwłaszcza część drugą „Polka potrafi. Życie zaczyna się po 40-tce!”. Znajdziecie tam inspirujące historie 40+ i 50++, których bohaterki pokonały życiowy zakręt, piętrzące się trudności i własne lęki, aby wyjść na prostą i zaznać smaku zwycięstwa. Magda dodała otuchy i wlała nadzieję w wiele serc. Na spotkania promocyjne tej książki w całej Polsce przychodziły tłumy. To tylko pokazuje skalę zainteresowania tematem i jak bardzo chce się nam chcieć!
Potencjał naszej grupy wiekowej jest ogromny. Zmieniły się czasy, zmieniły się standardy. Granice różnych etapów życia, dobrego zdrowia i samopoczucia przesuwają się. Zaledwie 150 lat temu kobieta 50-letnia najprawdopodobniej już by nie żyła, dzisiaj witalnością i energią może konkurować z dużo młodszymi. Dlatego nie jest dziwne, że pięćdziesięciolatki wychodzą z cienia i mają na siebie inne pomysły niż wcześniejsza emerytura i etat pomocy domowej u własnych dzieci.
W opiece nad wnukami nie ma oczywiście nic złego i nadal większość dojrzałych Polek deklaruje, że rodzina i dom zajmują ważne miejsce w ich życiu, ale coraz częściej pragną dla siebie też czegoś więcej. Niemniej ważne stały się praca, rozwijanie pasji, dbanie o swoje potrzeby. Nie chcą rezygnować z życia, jakie sobie wypracowały i możliwości, jakie się teraz przed nimi roztaczają. Są coraz bardziej otwarte na zmiany i realizację marzeń. Spełniają się zawodowo, zakładają własne firmy, działają społecznie, podróżują na koniec świata, skaczą ze spadochronu i nurkują, ba! domagają się seksu i to dobrego. I nie wstydzą się tego.
Niektóre dodają sobie wigoru w sposób, który do niedawna zarezerwowany był przede wszystkim dla mężczyzn – wiążą się z młodszym mężczyzną, choćby dla czystej przyjemności i widać pierwsze skowronki nadziei, że zaczyna to znajdować społeczną akceptację.
Paradoksalnie, jedną z największych zalet kobiety dojrzałej jest dojrzałość właśnie. Akceptacja siebie, dystans do świata, zrównoważenie emocjonalne i rozwaga to ważne atuty. Żyje się łatwiej. Jest tak jak mówiła w wywiadzie z okazji swoich 40-tych urodzin Kayah: „Wreszcie czuję, że mam na swoim miejscu: serce, duszę, ciało, namiętność, rozum…” Mimo, że od wypowiedzenia tych słów minęło już parę lat, mogę się pod nimi nadal podpisać.
Uwielbiam patrzeć na dojrzałe kobiety z klasą. Grażyna Torbicka, Danuta Stenka, Aneta Kręglicka pokazują, że można. Z przyjemnością czytałam ostatnio zachwyty na temat Grażyny Torbickiej prowadzącej Telekamery, o której recenzenci pisali, że dzięki swojemu doświadczeniu, obyciu i dojrzałości znacznie przewyższa młodsze prezenterki. Zaraz usłyszę głosy – to celebrytka, zamożna, z nazwiskiem i koneksjami, o których przeciętna Polka może tylko pomarzyć. Nie porównuj się, ale inspiruj, myśl o tym, co TY możesz zrobić, aby zmienić swoje życie w taki sposób, w jaki pragniesz.
Wiele kobiet już skorzystało ze swojej szansy, raz dwa trzy TERAZ TY!
6 komentarzy
Wiem już czego chcę, wiem już czego nie i niczego nie muszę – piękne uczucie!
Najlepsze, nieprawdaż?
Elu jestem Twoją fanką! Twoje artykuły są bardzo ciekawe i potrzebne. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!
Agnieszka
Agnieszka, bardzo dziękuję! Też widzę, że temat potrzebny i mam nadzieję, że uda mi się rozpropagować pewne idee. I że dam radę! Bój się i rób 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Cieszy mnie to, że kobiety w średnim wieku pokazują styl i nie wstydzą się zmarszczek. To zdecydowanie piękniejsza odsłona niż sztuczne na siłe naciąganie twarzy. Zaakceptujmy swój wiek, pokochajmy każdą zmarszczkę. Dbajmy o zdrowie i urodę. Moja mama jest świetnym przykładem tego, że można kochać siebie w każdym wieku. Kupiła sobie nawet ostatnio ze sklepu https://gemapolis.pl/kategoria-produktu/kolczyki/ kolczyki z perłami bez okazji. Chce podobać się sama sobie. Bez faceta, który ją dołuje tak jak robił to mój tata.
I coraz więcej takich kobiet! To bardzo bardzo cieszy 🙂 Natomiast temat mężczyzn dyskredytujących swoje żony/partnerki jest bardzo przykry i zawsze dobrze mi na duszy, kiedy czytam, że taka kobieta wyzwoliła się spod tego wpływu… Dziękuję za komentarz