Jestem wielką fanką kina. Nie powiem, że znam dzieła wszystkie Bergmana, Antonioniego, Felliniego czy innych Mistrzów X Muzy. Nie analizuję też godzinami głębi wymowy artystycznej i skomplikowanego portretu psychologicznego postaci. Kino to dla mnie przygoda intelektualna, poszerzanie wiedzy o świecie, rozrywka. To emocje; wzruszenie, zaciekawienie, śmiech lub łzy. Ostatnio oglądam sporo obrazów o kobietach 50+. Interesuje mnie, jak twórcy filmowi postrzegają dzisiaj dojrzałe bohaterki, ich problemy, dylematy i wybory. Często są to sprawy typowe dla naszej grupy wiekowej – upływ czasu, menopauza, kłopoty z pracą, dziećmi, mężczyznami czy rodzicami, nowe miłości. Czasem ukazane lekko i z humorem, a czasem w oprawie cięższego kalibru. Muszę powiedzieć, że kinematografia zagraniczna wypada w tych portretach dużo lepiej niż rodzima. Miejmy nadzieję, że i nasi otworzą oczy i zobaczą, że kobieta 50+ to nie tylko Babcia Kiepska.
Poniżej moja subiektywna lista filmów o kobietach 50+.
Pozycja obowiązkowa (USA)
Zabawna komedia o czterech przyjaciółkach, które spotykają się, aby rozmawiać o książkach. Ich życie nabiera tempa, kiedy jedna z nich przynosi „50 twarzy Greya”. Gwiazdorska obsada, świetne dialogi, wartka akcja. Wspaniała rozrywka. No i gdyby mnie podrywał Andy Garcia, to nie wahałabym się ani chwili!
50 wiosen Aurory (Francja)
Bohaterka staje na typowym dla wielu kobiet 50+ rozdrożu, jest po rozstaniu z mężem, traci pracę, niedługo zostanie babcią, a jakby było mało, to jeszcze męczy ją menopauza. Jednak na przekór wszystkiemu i wszystkim Aurora nie poddaje się rzeczywistości, która chce ją zepchnąć na boczny tor. Umie pokazać pazur i charakter, udowadnia, że ma prawo cieszyć się życiem i być akceptowana taka, jaka jest. Bardzo życiowa opowieść.
Nie ma tego złego (Francja)
Komedia o 50-latce porzuconej przez męża i porzuconej przez pracę. Marie-Francine zamieszkuje z nadopiekuńczymi rodzicami, którzy koniecznie chcą ułożyć jej życie. Bohaterka z dystansem i humorem znosi ich „dobre rady” i jeszcze lepsze pomysły. Tymczasem na horyzoncie pojawia się przemiły kucharz rozwodnik… Sympatyczna i zabawna historia o tym, że nawet w dojrzałym wieku można zacząć wszystko od nowa.
Paryż może poczekać (USA)
Anonsowany jako komedia romantyczna o smakowaniu życia w wieku dojrzałym. Bohaterka, żona zapracowanego producenta filmowego, jedzie z Cannes do Paryża z francuskim wspólnikiem swojego męża. Film drogi o urokach wolniejszego tempa życia, długich rozmowach, dobrym jedzeniu i muzyce, a to wszystko podlane klimatem francuskich miasteczek i krajobrazów. Uwielbiam jeździć bocznymi drogami, prowadzić interesujące rozmowy i jeść w miłych restauracyjkach. Muszę jednak powiedzieć, że tutaj tempo było już tak wolne, że aż przysypiałam, a niby czarującego towarzysza podróży prędzej bym zabiła niż kreowała na potencjalnego kochanka. Do kina ściągnęła mnie piękna Diane Lane w roli głównej oraz informacja, że jest to pierwszy film pełnometrażowy 80-letniej Eleanor Coppoli, żony Francisa. Wspierała go przez ponad 50 lat wspólnego życia. Wreszcie przyszedł jej czas.
Aquarius (Brazylia)
Film niszowy, przemknął po ekranach, z pewnością nie wszędzie był wyświetlany. A szkoda, bo piękny i pełen nostalgii. Tak jak ciągle piękna jest zbliżająca się do 70-tki Sonia Braga, największa gwiazda brazylijskiego kina (o pardon, była jeszcze oczywiście niewolnica Izaura). Gra tutaj 65-letnią Clarę, emerytowaną dziennikarkę muzyczną, która nie chce się zgodzić na opuszczenie swojego mieszkania przy plaży. Na budynek, w którym mieszka czyha deweloper, który chce tu zbudować nowoczesny apartamentowiec. Dla Clary – to mieszkanie, ten dom – to wspomnienia z całego życia, dzieciństwa, rodziny, dzieci, kariery zawodowej. Refleksyjna opowieść o walce o godność i szacunek dla życiowej spuścizny.
Co przynosi przyszłość (Francja)
To film, który zrobił na mnie największe wrażenie. Bohaterka, którą gra fenomenalna Isabelle Huppert jest kobietą po 50-tce i w krótkich odstępach czasu traci wszystko. Mąż odchodzi do młodszej, zostaje zwolniona z ukochanej pracy, córka wychodzi za mąż, matka umiera. Kobieta podchodzi do tych wszystkich nieszczęść z godnością i spokojem, jest silna i nie poddaje się rozpaczy Nathalie na spacerze w parku mówi do młodego znajomego: „Po raz pierwszy w życiu jestem całkowicie wolna. I teraz muszę coś zrobić z tą wolnością”. No właśnie.
Party Girl (Francja)
To film bardzo kontrowersyjny i nawet ja, osoba bardzo tolerancyjna, muszę się przyznać do rozterki moralnej w ocenie postaci Angelique, zwłaszcza, że to prawdziwa historia. Opowieść o kobiecie, która (tu trochę upraszczam) dla pracy w klubie nocnym poświęca wszystko, normalne życie, rodzinę, dzieci (które oddaje na wychowanie innym), związek z mężczyzną, miłość. Ten klub to jej dom, a pracujące tam kobiety i klienci to rodzina i przyjaciele. I tego właśnie potrzebuje. Intrygujący obraz, zwłaszcza, że reżyserem jest syn bohaterki, który po latach wybaczył matce jej wybory. A Angelique to postać mocno niepokorna, jest kwintesencją życia po swojemu, czy to się komuś podoba czy nie.
Gloria (Argentyna)
To kolejny obraz, który bardzo mi się podobał. Gloria jest po 50-tce, rozwiedziona, dzieci poszły swoją drogą. A ona ma nadal ogromny apetyt na życie, taniec, mężczyzn, seks. Jest atrakcyjna i niezależna. Nie przejmuje się tym, co myślą inni. Chodzi na tańce do barów dla samotnych, gdzie któregoś wieczora poznaje Rodolfo. Film jest ważny, bo przełamuje tabu, jakim jest pokazywanie scen miłosnych, również łóżkowych, w wykonaniu osób dojrzałych. Jakby seks po 50-tce czy 60-tce albo i dalej nie istniał! Nie powiem jak ta historia się kończy, warto to obejrzeć, mogę tylko napisać, że końcowa scena wlewa wiele optymizmu w serce. Warto przetańczyć życie!
Tyle na dziś. Wszystkie te filmy można znaleźć w internecie np. na vod.pl, netflixie czy innych platformach filmowych.