Przyglądam się Polkom 50+ od ponad roku. Patrzę, jak się zachowują, słucham tego, co mówią, czytam, co piszą. Wnikliwie i uważnie. Na ulicy, w autobusie, w sklepie, w mediach, na fejsbuku, podczas podróży po Polsce.
Ciekawi mnie, jakie są kobiety w tym wieku, jak się czują, czy są szczęśliwe i zadowolone ze swojego życia, czy może chciałyby coś zmienić, jakie są ich potrzeby i marzenia, i czy udaje się je spełniać czy nie, a czego im brakuje? Czego się lękają albo o co martwią? A może już o niczym nie marzą, już się poddały, bo za późno? Patrzę na twarze, czy są zmęczone czy promienieją energią, na to jak są ubrane, czy jeszcze chce im się o siebie dbać czy nie, na sylwetki i na to, jak się poruszają. Zastanawiam się, jak żyją, czy dbają o siebie i o swoje zdrowie, czy bardziej o innych, bo tak nas wychowano i tego się od nas oczekuje… Jakie jesteście Polskie Kobiety 50+?
I wiecie co?
Moja pierwsza myśl jest taka, że nie jest źle. Przede wszystkim, wydaje mi się, że w ostatnim czasie bardzo dużo się zmienia. Na dobre i lepsze. Po pierwsze, mam wrażenie, że znacznie zwiększyła się świadomość dojrzałych kobiet co do ich możliwości i potencjału, i coraz śmielej po nie sięgają. Coraz też więcej kobiet w tym wieku podnosi głowę i domaga się należnych im praw oraz szacunku. Chcą żyć aktywnie i radośnie, spełniać marzenia i realizować swoje zainteresowania. I mówią o tym głośno. I uwierzcie, nie dotyczy to tylko wielkich miast, ale również mniejszych miejscowości i terenów wiejskich! Spotkałam te kobiety i rozmawiałam z nimi. Czułam ich energię.
Dzisiaj nie chcę o tym mówić sama. Nie chcę zdominować tego wpisu moim, być może nadmiernym optymizmem, który mam w sobie, pomimo tego, że i moje życie jest pełne wybojów i turbulencji. Zdaję sobie sprawę i z problemów – ze zdrowiem, z pracą, sytuacją osobistą i finansową. Wiem, że wiele kobiet 50+ przeżywa różnego rodzaju frustracje i jest im ciężko. Ale wierzę też, że niepowodzenia można odwrócić i wyjść na prostą. Są na to przykłady prawdziwych historii, choćby w książce Magdy Bębenek „Polka potrafi. Życie zaczyna się po 40-tce”.
Oddaję głos innym kobietom. Nie cenzurowałam tych wypowiedzi. Nie mówiłam CO mają napisać, powiedziałam: „to co czujecie”. Efekt poniżej. Czekam i na Wasze głosy, na Wasze opinie. Jestem ciekawa jak jest.
Angelika Śniegocka, założycielka Ladies NOW! Katowice http://www.ladiesnow.pl/
Kobieta dojrzała dawno już odeszła od schematu, jaki nam się wpajało przed laty. Jest zadbana i uśmiechnięta, z apetytem na życie, podróżowanie i rozrywki kulturalne. Dba o dietę, ruch, lubi się dobrze ubrać.
Spotykam takie kobiety na rowerowych trasach, u kosmetyczki, w teatrze, na szkoleniach zarówno z inwestowania na giełdzie jak i z tzw. rozwoju osobistego, podczas weekendowych wypadów. Kobiety 50+ są pełne wewnętrznej motywacji do działania i wcale nie myślą, że mają za mało czasu na to by jeszcze czegoś się nauczyć albo zacząć coś zupełnie od nowa. I za to je podziwiam!
Oczywiście mam świadomość tego, że jest to wycinek rzeczywistości, w której się obracam, z własnego, świadomego wyboru. I tak jak nie ma statystycznej Polki, tak nie ma statystycznej kobiety 50+ i to świadomość kształtuje byt, a nie odwrotnie.
Beata Zalewska-Stefaniak, Trenerka uważności , Warszawa https://www.facebook.com/mindfulnesspath
Gdy kończymy 50 lat przychodzi refleksja, często smutna, a momentami nawet przerażająca, że to już tyle lat za nami. Możemy pomyśleć „Jaka ja już jestem stara” czy „Najlepsze lata za mną”. O tak, możemy poczuć lęk. Możemy. Ale czy musimy? Z pewnością nie. Tak naprawdę to dla nas wspaniały czas. Dojrzałość daje wiele możliwości. Kobieta dojrzała jest odważna, ma świadomość swoich potrzeb i pragnień. I często ma w końcu szansę na ich realizację.
Dla mnie osobiście to dobry czas. Mogę zadbać o siebie bez poczucia winy, że zaniedbuję rodzinę (która już może dbać sama o siebie), bo w końcu rozumiem, że nie dam innym wiele, nie dając najpierw sobie. Otwierając się na siebie, odkrywam w sobie siłę i pewność, że mogę jeszcze, a może dopiero teraz, smakować życie nawet w jego najbardziej prozaicznych wymiarach. Odnajduję siebie zarówno w swojej niezależności, jak i rodzinnych konfiguracjach, jako żona i matka. Mam swoje pasje, które sprawiają, że wciąż mi się chce, że moja dusza jest młoda. Nie postrzegam siebie jedynie w kategoriach tej wysokocyfrowej liczby przeżytych dni, miesięcy, lat. W kobiecie 50+ jest odwaga, siła, niezależność, odpowiedzialność, są marzenia, jest radość. Jesteśmy o wiele więcej niż swoim wiekiem.
Iwona (gdzieś w Polsce)
Jestem kobietą 50 + i mam się dobrze – i to tak dobrze, jak się jeszcze nigdy nie miałam. Dlaczego właśnie teraz? Przecież realia wcale mi nie sprzyjają – objawy menopauzy, niepewność zarobków, schorowani rodzice wymagający jeśli nie opieki, to przynajmniej częstego kontaktu, ten sam życiowy partner od blisko 30 lat, przy którym trudno już o motyle w brzuchu, niepokój o przyszłość dzieci, tu i ówdzie jakieś zmarszczki czy fałdki, czyli długo by wymieniać.
A jednak, jeszcze raz powtórzę, czuję się tak, jakby właśnie teraz świat do mnie należał. Sama się zastanawiam, dlaczego przekroczenie pięćdziesiątki było dla mnie przekroczeniem prawdziwie magicznej granicy. No więc, dlaczego tak się stało? Bo poczułam..
Że czas najwyższy zacząć się cieszyć, tym co się ma, tu i teraz, bo życie szybko płynie – już przecież pół wieku upłynęło mi na tym świecie.
Że chcę zacząć troszczyć się bardziej o siebie niż o najbliższych. Rodzinie już dałam, wszystko co miałam i mogłam dać, więc bez poczucia winy przestawiłam drogowskaz.
Że moje potrzeby i marzenia są moje – najmojsze – i że nikt ich nie zaspokoi w takim stopniu, jak mogę to zrobić ja sama.
Że koniec z używaniem czasowników: muszę i powinnam! Dopuszczalne tylko w wyjątkowej sytuacji. Zamiast nich mam mówić: chcę i potrzebuję.
Że uczę się codziennie „odpuszczać” – sobie i innym. Jakaś złość, rozczarowanie – przecież to minie i warto pomóc, by odeszło to sobie jak najszybciej.
Że gdy uśmiecham się i jestem wdzięczna ludziom/ losowi za każdy nawet najdrobniejszy pozytywny gest/znak, to dostrzegam, ile dobrego mnie spotyka codziennie.
Oczywiście, stosowanie się do tych zasad wcale nie wychodzi mi idealnie. Ale nawet w niedoskonałej wersji , gwarantuje mi radość z życia w takim stopniu, że zapominam o objawach menopauzy, niepewności zarobków, schorowanych rodzicach itd….
Ania Dąbrowska, Terapeutka pracy z ciałem i nauczyciel Procesu Tworzenia, Zielona Pomarańcza, Warszawa https://www.facebook.com/terapieciala
Pracuję z kobietami od wielu lat, spotykam się na co dzień z ich troskami, problemami, radościami, różnym spojrzeniem na życie. Dojrzałość niejedno ma imię. To co wyróżnia kobiety 40+ to większy spokój wewnętrzny i dystans niż u młodszych koleżanek. Jednocześnie jednak często towarzyszy temu utknięcie w strefie komfortu , którą tworzą – stała praca, dzieci, dom, mąż. Często coś w duszy pcha ku zmianom , jednak umysł podpowiada by zostawić jak jest. Powstaje przestrzeń którą trudno czymkolwiek zapełnić. Więc są ucieczki – w dalszą pracę, w nadobowiązkowość, w zakupy, w alkohol.
Kobieta dojrzała, dojrzała do swojej wewnętrznej wolności. Do realizacji na wielu ciekawych płaszczyznach. Ten wiek aż prosi by poszukiwać, by rozwijać skrzydła, by przepracować przekonania, które nas wstrzymują w rozwoju – typu wiek, przemijająca uroda, brak czasu, chęci, zdrowia- można tu ich wiele dopisać To wiek na duchowy rozwój i poszukiwanie w sobie kobiety mocy. Ważne by tego momentu nie przegapić. Poszukiwać. Znaleźć wsparcie innych kobiet. Wyjść ku marzeniom czerpiąc z zebranego doświadczenia, mądrości, mając jeszcze wiele sił i połowę życia przed sobą
2 komentarze
Witam Elu, zaciekawił mnie Twój blog, pozytywnie. A jeśli chodzi o powyższy wpis, mam 51 lat, nigdy nie zastanawiałam się, że przekraczam jakąś granicę. Żyję z dnia na dzień, mam obowiązki (Tatę wdowca – 82 lata), kochanego męża, już wiele ograniczeń chorobowych i czuję się tak samo szczęśliwa i optymistyczna, gdy miałam 30 czy 40 lat. Od niedawna prowadzę bloga http://www.poradnikdlaopiekunaiseniora.blogspot.com, swojego fan paga, chcę działać na rzecz seniorów w Katowicach, w przyszłości założyć działalność, słuchać dalej muzyki „czadowej” na bardzo głośno, wyjeżdżać na wycieczki, całować z radości i miłości męża i cieszyć się dalej tym co jest. Taka normalka. Co tu przepracowywać? Żyć po swojemu i do przodu!
Kasiu ! Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Z tego, co widzę to należysz do kobiet, które mają poukładane życie, jesteś z tego życia zadowolona i akceptujesz je takim jakie jest. Super! Jesteś szczęściarą i serdecznie Ci tego gratuluję. Niemniej, mogę Cię zapewnić, że jest szereg kobiet 50+ i ciut młodszych, które akurat w tym wieku dochodzą do przekonania, że jednak chciałyby coś w tym swoim życiu zmienić, zająć się czymś, co je nakręca, dodaje energii. Niektórym rozpadło się też życie osobiste, straciły pracę i potrzebują zorganizować się na nowo. Różne są przypadki. Generalnie chodziło mi o to, aby pokazać, że w kobietach 50+ drzemie jeszcze ogromna siła i potencjał i mogą jeszcze wiele zdziałać! Tymczasem społeczeństwo często odstawia je na boczny tor i nie wszystkie sobie z tym radzą. Trzeba łączyć siły i pokazywać, że jesteśmy pełnowartościowymi członkiniami tego społeczeństwa i na wiele nas jeszcze stać 🙂