W ramach ogólnopolskiej kampanii Czas na wzrok 40+, której jestem Ambasadorką, zostałam zaproszona do zbadania wzroku w jednym z warszawskich salonów optycznych. Pani optometrystka (pamiętacie to szalone słowo? Pisałam o nim tu) zabrała mnie do pokoiku na zapleczu, gdzie od razu rzuciła mi się w oczy dziwna machina. Nie jestem przyzwyczajona do nowoczesnego sprzętu medycznego, nie przepadam za badaniami i wszelkie takie ustrojstwa wzbudzają we mnie niepokój. Pani prosi, abym usiadła na krześle z podpórką na nogi. Po lewej stoi to dziwne urządzenie, po prawej walizeczka z jakimiś dynksami. Ha! Od razu skojarzenie: film „Maratończyk” i Laurence Olivier, dentysta sadysta pochylający się z borowidłem nad Dustinem Hoffmanem i pytający; „Czy to bezpieczne?” Ja też siebie pytam, czy to bezpieczne, kiedy widzę Blond Anioła nachylającego się nade mną z poleceniem „proszę włożyć głowę w tę ramkę i przybliżyć twarz do ekranu”.
Daily Archives