Na początku tego roku internet i kolorowe magazyny biły po oczach hasłem TO BĘDZIE TWÓJ ROK! Oczywiście, przyzwyczailiśmy się już do tego, że styczeń pełen jest motywacyjnego dźgania w trzewia, ale tym razem akcja mobilizacyjna była wyjątkowo nasilona. Po trzech latach gromów z jasnego nieba powiedzenie „carpe diem” nabrało szczególnego znaczenia. Pandemia, a zaraz potem wojna w Ukrainie i lęki z nimi związane przetrzepały niejeden system nerwowy i zniweczyły niejedne plany. Jeśli dodamy do tego konflikty na arenie wewnętrznej, zawirowania gospodarcze, a także osobiste wyzwania, to marzy nam się, aby nowy sezon codziennego reality show przyniósł więcej radości i optymizmu. Kina akcji i sensacji już zdecydowanie dosyć. Po Roku Tygrysa, który pokazał kły i pazury, mamy teraz Rok Królika, zwierzątka miłego, puszystego i wzbudzającego sympatię. Okres jego patronatu ma być czasem spokoju, harmonii i stabilizacji. Tyle chiński horoskop, a co będzie, to będzie.
„Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę” – śpiewał Wojciech Młynarski, a ja zaśpiewam „Dziewczyny, bądźcie DLA SIEBIE dobre na wiosnę!” Kochamy tę porę roku za powrót światła i słońca, a kiedy przyroda budzi się do rozkwitu, to i w nas lepsze krążenie i więcej życiodajnych soków. To naturalny moment na poprawę nastroju i pobudzenie energii, czas zrzucania zimowych skorup mentalnych, rozruchu i porządków w ogrodach. Warto i siebie oddać do serwisu, aby dobrze wejść w nowy sezon. Przeczyścić organizm, zdrapać rdzę i naoliwić śrubki, tak aby maszyneria dobrze nam służyła. To idealny czas na wzmocnienie siły napędowej i pielęgnowanie poczucia dobrostanu. I w przeciwieństwie do stycznia, kiedy noworoczny zapał zamarza w okowach ciemności i zimna, pora wiosennego ożywienia jest dużo lepsza do pompowania życiowego wigoru. Szczególnie w tym roku, kiedy po trzech wiosnach emocjonalnego oszołomienia, mamy wreszcie trochę spokoju! Dlatego uważam, że to dobry punkt wyjścia do zastanowienia się, na czym tak naprawdę ci zależy i co wybrać, aby ten rok był rzeczywiście TWÓJ.
Ludzie dojrzali mają dzisiaj wiele pragnień i niektórzy z powodzeniem je realizują. Czasy są sprzyjające, a co najważniejsze – również dla naszej „słabej” płci, tradycyjnie stawianej w drugim rzędzie. Srebrna rewolucja postępuje i wbrew powiedzeniu o „niewidzialności” w pewnym wieku, my kobiety po 50-tce, 60-tce i dalej, jesteśmy coraz bardziej aktywne i widoczne, mediów społecznościowych nie wyłączając. Nikogo już nie dziwią „starsze panie” na Instagramie, w podróży, na babskich imprezach w restauracji czy na wyprawach rowerowych, ćwiczące jogę lub rozpoczynające nową karierę, czy to w biznesie czy jako modelki lub aktorki w reklamach. Wiele kobiet pielęgnuje swoje pasje artystyczne, angażuje się w działalność społeczną albo po prostu robi, to co lubi lub o czym od dawna marzyły. Coraz więcej z nas łamie kulturowe stereotypy. Najstarsza „biegająca babcia świata” i wielokrotna mistrzyni globu i Europy – Barbara Prymakowska z Tarnowa – nie zwalnia tempa, mimo, że w tym roku kończy 80 lat! A to tylko jeden przykład.
Apetyty mamy coraz większe, sezam możliwości otwiera się codziennie i staliśmy się wręcz nieco zachłanni na ilość przeżyć. I to kusi i to nęci. Mamy zalew WSZYSTKIEGO, tłok wśród ofert panuje ogromny i można się w tym pogubić. Często w głowie rozedrganie, trudno się skupić i dokonywać właściwych wyborów. Na szczęście pojawia się coraz więcej głosów przeciwstawiających się kulturze super-zajętości, super-wydajności i wszech-obecności. Taki styl życia stał się przytłaczający. Wszystkiego i tak nie damy rady zaliczyć, zobaczyć, przeżyć. Se ne da. Sukces zaczyna mieć alternatywną twarz – twarz CZASU dla siebie, RÓWNOWAGI i realizowania własnego programu. Akcje osławionego „życia zgodnie ze sobą” ciągle rosną. Czyż tego właśnie nie pragniemy najbardziej? Dlatego nadszedł moment mądrych wyborów, takich, które najlepiej służą nam i naszym celom. W dzisiejszych czasach hasło “mniej znaczy więcej” przydaje się nie tylko w modzie.
Współczesny świat to życie według dewizy nowożytnych igrzysk olimpijskich Citius, Altius, Fortius [„Szybciej, wyżej, silniej”], a media społecznościowe podkręcają wyścig w kategorii „fajniej, atrakcyjniej, ciekawiej”. Patrzysz i być może się porównujesz, zazdrościsz, uważasz, że inni mają lepiej. A przecież wspaniale jest doceniać i lubić swoje „wystarczająco dobre” życie. Dlatego zacytuję myśl, którą ostatnio gdzieś zobaczyłam: „Trawa nie jest bardziej zielona u sąsiada, jest bardziej zielona tam, gdzie się ją podlewa.” Otóż to! Internetowe podglądactwo i kontakty są miłą odskocznią, bywają inspirujące, ale ważne jest, aby się w tym tłumie nie zagubić i nie zepchnąć własnego życia na plan dalszy. Ile razy złapałaś się na tym, że już dwie godziny siedzisz w internecie, a „robota” leży odłogiem? Podlewanie samo się nie zrobi. Realizowanie własnego programu też nie! A właśnie teraz, my kobiety dojrzałe możemy albo korzystać z benefitów życiowego dorobku albo wyruszyć w nową podróż. Fajnie jest robić coś sensownego z czasem, który nam pozostał.
Samorealizacja i spełnione życie to modny i chwytliwy temat. Ja sama gorąco zachęcam do aktywności i spełniania marzeń, bo dobrze wiem, jak to wszystko uskrzydla i dodaje sił w trudnych momentach. A tych przecież nie brakuje – los nikogo nie oszczędza, mnie też nie! Życie w wieku dojrzałym to pierwsze sygnały zdrowotne, choroby i odchodzenie rodziców, partnerów, przyjaciół, kłopoty w małżeństwie albo z dziećmi, problemy finansowe, bo rynek pracy i emerytur nie jest dla nas łaskawy. Czasem trudno „rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady”. Niemniej nie zapominajmy o sobie! Koleżanka powiedziała ostatnio: „Dobra proporcja to 50% dla innych i 50% dla siebie”. I tego się trzymajmy. Słynna amerykańska pisarka i poetka Maya Angelou napisała: „Moim celem w życiu jest nie tyle przetrwać, ale pięknie rozwijać się i trwać; i aby robić to z pasją i empatią, z humorem i z pewnym stylem”. Tak! Jestem za, samo „przetrwanie” to dla mnie za mało. Lubię się rozwijać i lubię moje 50%. To daje błysk w oku. Ten sam, który widać u wielu innych dojrzałych kobiet „żyjących według swojego scenariusza”.
Program antykorozyjny, który stosuję przynosi niezłe rezultaty, ale w tym roku dodaję kolejny punkt – mądre wybory. Aktywność jest fajna, ale hiper-aktywność i nadmierne rozproszenie mogą być tak samo zgubne jak gnuśnienie w marazmie. „Żyj pełnią życia!” krzyczą slogany, ale co to właściwie znaczy? Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, czym DLA CIEBIE jest ta mityczna pełnia? Czy to stan zasobności pozwalający na komfort i spełnianie zachcianek? Czy może dzień wypełniony od rana do wieczora, począwszy od jogi o 6.00 rano? Czy atrakcje wszelkiej maści, dalekie podróże, nurkowanie wśród piranii i skoki ze spadochronem? A może spokojne życie wśród bliskich ci ludzi i drobne przyjemności dnia codziennego? Lub COŚ, za czym tęskni Twoje serce? No właśnie… Co sprawia, że życie to HIT? Czy jak leżę cały dzień na kanapie z książką to czy to jest pełnia, półpełnia czy może zaledwie ćwierćpełnia? Uwielbiam działanie, ale dawno już przestałam ulegać presji super-efektywności i wszechobecności. Ważny jest dla mnie czas dla rodziny i przyjaciół, odpoczynek i regeneracja. Regularnie też wylogowuję się z nadmiaru bodźców i treści w życiu internetowym i skupiam się na tym, co w danej chwili jest dla mnie ważne. Takie MOJE, NAJMOJSZE. Skupienie i równowaga to dziś klucze do dobrego życia. Twojego życia, takiego jakiego TY pragniesz. Nie ekscytuj się życiem innych na socjalach. Przyjrzyj się swojemu, najlepiej z sercem, bo jak napisał Antoine de Saint-Exupery – ,,Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.” I niech to będzie TWÓJ ROK!
2 komentarze
Świetnie napisane. Chociaż przekroczyłam wiek określany jako fajny dla nas (nic nie muszę a wszystko mogę), tym niemniej staram się korzystać z tego czasu jaki mam. Czy dobrze go wykorzystuję, nie zastanawiam się. Prawda cieszę się z każdej chwili, jednak trochę żałuję, że wkraczają ograniczenia i hamują spełniania marzeń, czy realizacji planów. Nic to zwolniłam i znajduję inne fajne możliwości . Wędrowałam, a teraz spaceruję i też fajnie. Pozdrawiam serdecznie i czerpię moc z takich wpisów jak Twój.
Aleksandra, bardzo dziękuję! Ja czerpię moc z takich komentarzy, bo wtedy czuję, że to , co robię ma sens! To prawda, że wkraczają ograniczenia – różnego typu, ale póki jesteśmy w miarę sprawni, to warto korzystać z życia tak jak w danej chwili możemy… być może wolniej, być może nie tak intensywnie, ale zawsze znajdzie się coś, co nas cieszy. I oby jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!