„Kup pan cegłę!” wołał warszawski rzezimieszek do pana w meloniku w „Złym” Leopolda Tyrmanda. Przekonującą metodą perswazji była pięść sprzedającego. Pan w meloniku cegłę nabywał. W dzisiejszych czasach spece od sprzedaży i marketingu stoją przed dużo większymi wyzwaniami – produktów w bród, konkurencja ostra, pięść nie wchodzi w grę, a o skuteczny przekaz reklamowy coraz trudniej. Pokolenie 50+ staje się znaczącą grupą świadomych konsumentów, o konkretnej sile nabywczej, z którą branża marketingowa musi się liczyć. Tylko jak do niej dotrzeć? Jak formułować nowoczesne reklamy do dzisiejszych „seniorów”? I kim właściwie jest ten dzisiejszy „senior”? O tym dyskutowano podczas niedawnego forum marketingowego MARKETING TO SILVER GENERATION w Warszawie, na które zostałam zaproszona.
Konferencja została zorganizowana po to, aby branża marketingowa dostała odpowiedź na pytanie, jak ma reklamować produkty przeznaczone dla osób 55+. Hasłem dwudniowego forum było „Bądź gotowy na srebrne tsunami”, a na plakatach towarzyszących imprezie widniały piękne wizualizacje seniorów w nowoczesnym wydaniu. I bardzo słusznie, bo osoby 55+ to grupa konsumentów, która przeszła w ostatnich latach ogromną metamorfozę obyczajową. Dzisiejsze 50-latki i 60-latki, o których branża reklamowa już myśli w kategoriach seniorów, to pierwsze pokolenia, które weszły w dorosłe życie w warunkach transformacji gospodarczej i są wielkimi beneficjentami tych przemian oraz zmieniającego się stylu życia Polaków. Po raz pierwszy w powojennej historii Polski otworzyły się przed nimi możliwości, które oferują im lepsze życie i z których chcą korzystać.
Reklamodawcy długo nie zauważali tej zmiany, a i teraz jeszcze niektórzy tkwią zakopani po szyje w stereotypach. Tymczasem dzisiejsi „srebrnowłosi” to często nie kuśtykające babcie i dziadki, których mrocznym przedmiotem pożądania jest nowy aparat słuchowy i leki na stawy, ale całkiem żwawi państwo, którym jeszcze sporo się chce, a ich zainteresowania bynajmniej nie kręcą się wokół leczenia artretyzmu i podagry. O czym pisałam na przykład tutaj.
Już samo określenie „senior” wywołuje burzę i jest wielkim wyzwaniem, z jakim reklamodawcy muszą się dziś zmierzyć. Nikt nie chce być seniorem! I ja to rozumiem, no bo tak po prawdzie, czy dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie czy sześćdziesięciolatkowie to SENIORZY? Czasem i o niektórych siedemdziesięciolatkach trudno tak pomyśleć, tyle mają w sobie wigoru i werwy. I takie pytanie pojawiło się podczas Forum: jak na nowo nazwać tę grupę wiekową, bez używania słowa, które wzbudza tyle niechęci?
W trakcie konferencji przedstawiono szereg robiących wrażenie danych statystycznych. Polska ma najszybciej starzejące się społeczeństwo w całej Unii Europejskiej! W chwili obecnej w naszym kraju jest około 13 milionów osób powyżej 50-tego roku życia, czyli jedna trzecia obywateli! Już niedługo, bo za ok. 30 lat (w roku 2050) osoby powyżej 60-tego roku życia, będą stanowiły aż 40,4% społeczeństwa! Za 20 lat ma się podwoić liczba 80-latków i będzie ich aż 3 miliony! W Polsce mamy obecnie 6,2 miliona emerytów o bardzo zróżnicowanych dochodach, wykształceniu i pozycji społecznej. Portfel świadczeń wynosi łącznie ponad 135 mld złotych rocznie, średnia emerytura to ok. 2 tys. złotych, natomiast ponad 1 milion otrzymuje emerytury wyższe niż 2,6 tys. złotych. Udział osób 60+ w zakupach gospodarstw domowych wynosi dzisiaj prawie 30% i potencjał nabywczy tej grupy społecznej stale rośnie. Staje się więc ona coraz atrakcyjniejszym adresatem dla sprzedawców wszelkiego rodzaju dóbr i usług.
Uczestnikami konferencji byli w większości ludzie młodzi, poniżej 40-tki. I to oni są w swoich agencjach czy działach marketingu odpowiedzialni za tworzenie kampanii reklamowych adresowanych do pokolenia 55+. Często nie mają o nim pojęcia, traktują protekcjonalnie i nie potrafią wczuć się w ich emocje i potrzeby. Rozmawiałam z kilkoma osobami, które potwierdziły, że obrosły stereotypami na temat ludzi dojrzałych i trudno jest im te stereotypy pokonać. I ja to widzę i czuję. Kilka dni przed konferencją dostałam na skrzynkę mailową bloga zapytanie o udział w promocji pewnego produktu. Muszę powiedzieć, że niespecjalnie spodobał mi się pomysł, wokół którego miała być zbudowana akcja reklamowa: „Myślę o współpracy z Panią głównie w kontekście tematyki, jak kobiety powinny dbać o siebie, gdy często są zapracowane, zabiegane, pomagają swoim dzieciom, opiekują się małymi wnukami i nigdy nie odmówią pomocy pomimo swojego zmęczenia. Aby po ciężkim dniu pracy oraz często opieki nad wnukami, mogły [sprawić sobie ulgę stosując ten produkt].
Nie neguję potrzeby istnienia i reklamowania produktów, które mogą ulżyć w różnego rodzaju dolegliwościach, ale błagam, czy możemy już odejść od lansowania domowej martyrologii z nieodłącznymi wnukami w tle? Czy naprawdę nikt nie ma innego pomysłu na sprzedaż dla kobiet dojrzałych? Czy kochająca żona, matka i babcia nie może być też po prostu kobietą i to taką, która ma swój świat? Dlaczego bardzo mało jest reklam, które afirmowałyby nowocześniejszy styl życia osób dojrzałych, nastawiony bardziej na sport, relaks, rozrywkę i rozwój osobisty?
O tym między innymi rozmawiałyśmy podczas panelu dyskusyjnego influencerek 50+ (czyli osób, które poprzez swoją działalność w mediach społecznościowych mogą wpływać na opinie i decyzje zgromadzonej wokół siebie społeczności), w którym brałam udział razem z Jagą Janik, autorką bloga modowego i lifestylowego www.fashion50plus.pl oraz dwiema dziewczynami z nowego dwumiesięcznika dla seniorów „Lecą lata, biegną dni” – Iwoną Dąbrowska, redaktor naczelną i Gabrielą Kunert, twórczynią www.cafesenior.pl, a obecnie odpowiedzialną za rozwój portalu internetowego pisma. Opowiadałyśmy uczestnikom Forum o naszych relacjach z czytelnikami, jak reagują na naszą działalność i czego oczekują. A chcą coraz więcej od życia i potrzebują zachęty i inspiracji, a nie wtłaczania w tradycyjne szufladki. Była to bardzo interesująca rozmowa, która jasno potwierdziła, że najwyższy czas zmienić przekaz do pokolenia 50+.
Tzw. seniorzy nie chcą być postrzegani jako starzy i schorowani ludzie. Statystyki przedstawione podczas konferencji wyraźnie potwierdziły te trendy. Okazuje się, że konsumenci 55+ najchętniej wydają pieniądze na podróże, a także różne sposoby spędzania wolnego czasu, inwestują w utrzymanie zdrowia, urody i sprawności fizycznej. Oczywiście, rodzina, dzieci i wnuki są dla nich bardzo ważne, ale równie ważne są ich własne przyjemności.
Pojawiają się już reklamy dostosowujące się do zmieniającego się stylu życia „starszaków” i mam nadzieję, że świat marketingu podąży w tym kierunku. Tak jak zrobili to twórcy świątecznego spotu Allegro o dziadku, który uczy się angielskiego, żeby porozumieć się ze swoją wnuczką. Płakaliśmy przy tej historii wszyscy, bo pobudza emocje, a postawa bohatera może być inspiracją dla wielu innych „dziadków” albo „babć”. Mamy swoje lata, ale nie odpuszczamy i jeszcze na wiele nas stać! Tutaj inna reklama w tym stylu z kampanii firmy Jacobs „Kawa za marzenie. Energetyczna, zabawna. I dokładnie takiego przekazu potrzebuje „srebrna generacja”.
Obecni na Forum uczestnicy Dancingu międzypokoleniowego są żywym dowodem takiego podejścia. Mają po 70-80, a nawet i więcej lat i choć otwarcie przyznają się do swoich niedomagań zdrowotnych, to z entuzjazmem opowiadają o radości życia, jaką przeżywają w swojej nowej „rodzinie”. Wieczorki taneczne, szkoła DJ-ska, szybkie randki, występy w filmach reklamowych i teledyskach to ich nowa rzeczywistość. Wszyscy podkreślali, że kiedy zaczyna się zabawa, zapominają o tym, że boli ich kręgosłup albo łupie tu czy tam. „Szkoda życia na jęki!” – mówiła 80-letnia pani Krystyna.
I tego się trzymajmy. Także w reklamach. Idzie Nowe.
12 komentarzy
Reklama ..no tak to można zmienić ale jak zmienić myślenie pań ?/bo w takim babskim środowisku pracuję/
Kiedy pierwsze pytanie,po dłuższym niewidzeniu brzmi-masz już wnuki?
No ratunku!! .
Już chyba lepsze pytanie by było czy facet ten sam czy może jakaś zmiana,,a gdzie pytanie np.gdzie byłaś na wakacjach? co widziałaś fajnego w teatrze czy gdzie byliście na wekendowym wyjeździe?
Ja rozumiem i dzieci i wnuki i robienie przetworów.To tez życie ale rozmawianie o modzie,koncertach itp w małych miastach jest naprawdę nie za częste.W dużych miastach mniej widoczne ale pewnie też duży procent ludzi po 50 nie wychodzi w domu w celach przyjemnych a nie z obowiązku zakupowo-opiekuńczego.
Czy reklama do nich dotrze? Za bardzo nie wierzę,może dzisiejsze 40 latki za 20 lat już inaczej spojrzą na świat.
Gośka
Małgorzato! Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Wszelkie zmiany wymagają czasu, a te w mentalności chyba najdłużej. Ja nie śmiem oceniać czyichś postaw i twierdzić, że jak ktoś tylko o wnukach i przetworach to źle i prowincjonalnie, a ten kto woli koncerty i przygody to fajnie i nowocześnie. Każdy ma swój model życia i mnie nic do tego. Niemniej, z moich kontaktów z kobietami z całej Polski, a także z tego, co mówiły współuczestniczki dyskusji wynika, że coraz więcej pań jest gotowych na wyjście poza przypisane im schematy. Zdaję sobie sprawę z tego, że w małych miejscowościach to jest trudniejsze, ale od czego są pierwsze jaskółki? Może właśnie TY jesteś jedną z nich?
W Warszawie coraz więcej ludzi 50+ wychodzi do restauracji, ba! widuję nawet same kobiety na babskich spotkaniach, do teatru, kina, a teraz latem na zabawy taneczne pod gołym niebem… I to jest fajne!
Tak,masz racje,że coraz częściej.W małych miastach tez już widać jakieś ruch na trasach kijkowych itp.Ale…ja mam niejasne wrażenie,że to ciągle ta sama ruchliwa grupa jest i na rowerze i na koncercie,na pływalni czy jakiś tańcach.Rozmawiam z koleżankami z Wa-wy,one też podobnie sadzą,też te same grupy kobiet można namówić na jakąś fajną rzecz do zrobienia.
Ale poruszyć kobiety na wsi to już jak zdobycie Kasprowego pieszo.
Nie piszę o wsi prawie miejskiej -czyli miasto zamieszkało na wsi ale o tej wsi od pokoleń.
Tam 50+to już nawet ubrać się musi”odpowiednio”
Tam trafić z reklama to dopiero sztuka.
Pozdrawiam .G.
A co to przeszkadza, że to wciąż ta sama grupa? Ja widzę bardzo wyraźnie ten podział, o którym piszesz, i to niezależnie od tego, czy to duże miasto czy wieś: energetyczne, prężnie działające kobiety (zdziwiłabyś się, ile dzieje się pod skrzydłami tzw. gospodyń wiejskich, póki co znam relacje, ale chciałabym kiedyś tam dotrzeć), wyzwalające się spod ogólnie przyjętych norm ; potem grupa, która męczy się w tradycyjności i chciałaby coś zmienić, ale boi się wyjść poza ramy w swojej społeczności i wreszcie całkiem spora grupa babek, które odnajdują się w tradycyjnym społeczeństwie i albo nie wiedzą, że można albo nie chcą żyć inaczej, bo to wbrew i przeciw i grzech. I nie ma co. Niech im będzie 🙂 Mnie w tym artykule chodziło o to, że potrzebne jest większe zróżnicowanie reklam, a nie wszystko na jedno matkopolskie kopyto 🙂 Też pozdrawiam Gosiu!
jeżeli Panie w wieku 50+ nazywa się seniorkami, to próżno oczekiwać, że będzie im się chciało wychodzić poza wszystkim znany schemat (wnuki, robienie na drutach i kierowanie się w stronę cmentarza). Ja mam to szczęście, że znam panie w tym wieku, które są nad wyraz aktywne (trzy z nich poznałam na flamenco!). Jedna z nich to moja energetyczna inspiracja!
Ja myśle, ze branża marketingowa kompletnie nie nadąża za przemianami społecznymi w tej grupie wiekowej. Coraz więcej jest kobiet, które wlasnie flamenco, malowanie, podróże, joga itp. a reklamodawcy jakby tego nie dostrzegali i ciagle jeszcze brna w stare schematy… Trzeba wiec nieść ten kaganek oświaty i cierpliwie, młoteczkiem pakować do głów nowe treści …
jeżeli Panie w wieku 50+ nazywa się seniorkami, to próżno oczekiwać, że będzie im się chciało wychodzić poza wszystkim znany schemat (wnuki, robienie na drutach i kierowanie się w stronę cmentarza). Ja mam to szczęście, że znam panie w tym wieku, które są nad wyraz aktywne (trzy z nich poznałam na flamenco!). Jedna z nich to moja energetyczna inspiracja!
Ja myśle, ze branża marketingowa kompletnie nie nadąża za przemianami społecznymi w tej grupie wiekowej. Coraz więcej jest kobiet, które wlasnie flamenco, malowanie, podróże, joga itp. a reklamodawcy jakby tego nie dostrzegali i ciagle jeszcze brna w stare schematy… Trzeba wiec nieść ten kaganek oświaty i cierpliwie, młoteczkiem pakować do głów nowe treści …
Reklama ..no tak to można zmienić ale jak zmienić myślenie pań ?/bo w takim babskim środowisku pracuję/
Kiedy pierwsze pytanie,po dłuższym niewidzeniu brzmi-masz już wnuki?
No ratunku!! .
Już chyba lepsze pytanie by było czy facet ten sam czy może jakaś zmiana,,a gdzie pytanie np.gdzie byłaś na wakacjach? co widziałaś fajnego w teatrze czy gdzie byliście na wekendowym wyjeździe?
Ja rozumiem i dzieci i wnuki i robienie przetworów.To tez życie ale rozmawianie o modzie,koncertach itp w małych miastach jest naprawdę nie za częste.W dużych miastach mniej widoczne ale pewnie też duży procent ludzi po 50 nie wychodzi w domu w celach przyjemnych a nie z obowiązku zakupowo-opiekuńczego.
Czy reklama do nich dotrze? Za bardzo nie wierzę,może dzisiejsze 40 latki za 20 lat już inaczej spojrzą na świat.
Gośka
Małgorzato! Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Wszelkie zmiany wymagają czasu, a te w mentalności chyba najdłużej. Ja nie śmiem oceniać czyichś postaw i twierdzić, że jak ktoś tylko o wnukach i przetworach to źle i prowincjonalnie, a ten kto woli koncerty i przygody to fajnie i nowocześnie. Każdy ma swój model życia i mnie nic do tego. Niemniej, z moich kontaktów z kobietami z całej Polski, a także z tego, co mówiły współuczestniczki dyskusji wynika, że coraz więcej pań jest gotowych na wyjście poza przypisane im schematy. Zdaję sobie sprawę z tego, że w małych miejscowościach to jest trudniejsze, ale od czego są pierwsze jaskółki? Może właśnie TY jesteś jedną z nich?
W Warszawie coraz więcej ludzi 50+ wychodzi do restauracji, ba! widuję nawet same kobiety na babskich spotkaniach, do teatru, kina, a teraz latem na zabawy taneczne pod gołym niebem… I to jest fajne!
Tak,masz racje,że coraz częściej.W małych miastach tez już widać jakieś ruch na trasach kijkowych itp.Ale…ja mam niejasne wrażenie,że to ciągle ta sama ruchliwa grupa jest i na rowerze i na koncercie,na pływalni czy jakiś tańcach.Rozmawiam z koleżankami z Wa-wy,one też podobnie sadzą,też te same grupy kobiet można namówić na jakąś fajną rzecz do zrobienia.
Ale poruszyć kobiety na wsi to już jak zdobycie Kasprowego pieszo.
Nie piszę o wsi prawie miejskiej -czyli miasto zamieszkało na wsi ale o tej wsi od pokoleń.
Tam 50+to już nawet ubrać się musi”odpowiednio”
Tam trafić z reklama to dopiero sztuka.
Pozdrawiam .G.
A co to przeszkadza, że to wciąż ta sama grupa? Ja widzę bardzo wyraźnie ten podział, o którym piszesz, i to niezależnie od tego, czy to duże miasto czy wieś: energetyczne, prężnie działające kobiety (zdziwiłabyś się, ile dzieje się pod skrzydłami tzw. gospodyń wiejskich, póki co znam relacje, ale chciałabym kiedyś tam dotrzeć), wyzwalające się spod ogólnie przyjętych norm ; potem grupa, która męczy się w tradycyjności i chciałaby coś zmienić, ale boi się wyjść poza ramy w swojej społeczności i wreszcie całkiem spora grupa babek, które odnajdują się w tradycyjnym społeczeństwie i albo nie wiedzą, że można albo nie chcą żyć inaczej, bo to wbrew i przeciw i grzech. I nie ma co. Niech im będzie 🙂 Mnie w tym artykule chodziło o to, że potrzebne jest większe zróżnicowanie reklam, a nie wszystko na jedno matkopolskie kopyto 🙂 Też pozdrawiam Gosiu!